Szanowny Panie Redaktorze,
Zawsze wolałem Ucztę od Fedona. Ateńczyk Agaton wygrał właśnie konkurs dramatyczny i zaprosił sześciu przyjaciół na sympozjon, aby uczcić swój triumf. Niestety, Platon nie zdradza menu uczty, nie wiemy, co biesiadnicy jedli ani jakie wina pili. Możemy się tylko domyślać, że raczono się jesiotrem, tuńczykiem, wieprzowiną, mięsem kuropatw i przepiórek, ośmiornicami, frutti di mare, oliwkami i figami (Platon był ich amatorem), attyckim miodem. Jakie wina pili? Rodzynkowe z Krety czy miodowo-słodkie z Monemwazji? Może jakieś greckie châteauneuf-du-pape, bo produkowano już wina czerwone.
Poeta Fantazjano doznaje olśnienia po nalewce gruszkowej, idzie więc śladami Sokratesa, który wygłasza swoją cudowną pochwałę Erosa jako ostatni, a więc po niejednym toaście. Nie przeszkadza mu to opuścić nad ranem pijane towarzystwo, wziąć kąpiel i zacząć pracowity i twórczy dzień. Fantazjano po koncercie anielskiego pianisty i po kieliszku nalewki gruszkowej potrafi wreszcie dokończyć swój esej o malarstwie japońskiego mistrza Hokusaia.
Skojarzenie antyczne ustąpiło jednak szybko miejsca innym reminiscencjom. Przecież my i nasz świat w tym samym stopniu wywodzimy się od Sokratesa i Platona, jak od Montaigne’a i Rabelais’go. Powie Pan, Panie Redaktorze, i będzie Pan miał rację, że uczta uczcie nierówna, inaczej się biesiadowało w Atenach w cieniu Akropolu, inaczej w ojczyźnie Gargantui i Pantagruela, a natura talentu Platona była odmienna od uzdolnień Mistrza Alkofrybasa, abstraktora piątej esencji. Oczywiście, poeta Fantazjano jest jedyny w swoim rodzaju, jest po grecku ascetyczny, wymagający wobec siebie, i całkiem nowocześnie obcy, to znaczy stawia światu własne warunki i nigdy nie ustępuje.
Ostatecznie, w restauracji „Giovanni” Fantazjano nic nie zjadł, dla odzyskania weny wystarczył mu kieliszek nalewki gruszkowej. Gargantua i Pantagruel ucztując, jedząc i pijąc, pożerają świat i stają się w ten sposób jego władcami. Rzecz dla Fantazjana nie do pomyślenia, myśl o władaniu światem nigdy go nie nawiedza. Kontakt poety ze światem jest zapośredniczony przez innych twórców, Horacego, Montaigne’a, Beethovena czy Hokusaia. Próby kontaktu z rzeczywistością kończą się dla Fantazjana porażką. A może trzeba to ująć inaczej – próby okiełznania poety przez ludzi i rzeczy spalają na panewce. Fantazjano, który nas zdumiewa, rozśmiesza, zaskakuje, jest odważny i bezkompromisowy. Żeby trzymać świat na dystans, nie trzeba go pożreć i wypić, nie wszystko w nim do spożycia się nadaje. Należy być wybrednym.
Co łączy sympozjon Platona, obżarstwo Gargantui i Pantagruela i rozmowy Fantazjana z kelnerką w restauracji „Giovanni”? Oczywiście wyzwolenie słowa, znika napuszoność i powaga, biesiadnicy mówią żywo i swobodnie, czują potęgę słowa. Politycy, propagandyści, teologowie kradną je i manipulują nim, ale słowo nieustannie się odradza w rozmowie, wśród śmiechu, w poezji.
Serdecznie Pana pozdrawiam
Czytelnik