fbpx
HOME
Aleksander Fiut

Pisane szyfrem

Z Jurkiem Kronholdem zaczęliśmy studiować w pamiętnym jubileuszowym roku  Uniwersytetu Jagiellońskiego, 1963/1964. Mieszkaliśmy wówczas w akademiku „Żaczek”. Współlokatorem Jurka był Rafał Wojaczek, który niedługo zabawił na studiach. Żałuję, że nie wypytałem Jurka o jego współtowarzysza studenckiej niedoli. Jednakże po latach poświęcił Wojaczkowi poetycką reminiscencję w tomie Wiek brązu, z której sporo o tym okresie ich kontaktów można się dowiedzieć:

 

Tak niedawno Rafale

obrzucaliśmy się inwektywami

popielniczkami, czytaliśmy

księgi, skrypty, łazikowali

bez grosza przez malutki

Kraków z obojętnością

dla jego Kallimachów.

[…]

Wiersz o Stawroginie i inne,

które przysłałeś pozostały

w jakiejś szafie, tej nędznej,

zapchlonej bursy akademickiej.

(Spóźniony list do Rafała Wojaczka)

 

Fot. Joanna Zach

 

Mam przed oczyma taką scenę: jest dosyć wcześnie rano. Pędzę na zajęcia, które obejmowały literaturę staropolską, historię Polski, gramatykę opisową i scs, czyli staro-cerkiewno-słowiański, tymczasem Wojaczek wraca z centrum miasta. Spotykamy się przed gmachem Muzeum Narodowego. Na moje pytanie, co teraz robi, pada odpowiedź: „Studiuję Dostojewskiego”. Jurek, jak widać, dyskutował wówczas z Rafałem o autorze Biesów i o innych „księgach”, a Wojaczek nieszczególnie przejmował się programem studiów. Jurek był znakomicie oczytany, zawsze, do końca życia, w swoich lekturach kilka kroków mnie wyprzedzał. Ale w przeciwieństwie do Wojaczka, który przetrwał na polonistyce chyba jeden semestr, był pilnym studentem. Pamiętam go, jak siedzi w pierwszym rzędzie na wykładzie z literatury staropolskiej profesora Tadeusza Ulewicza, a nad naszymi głowami przelatują niemożliwe do zanotowania i zapamiętania długie tytuły dzieł po łacinie. Egzamin z tego przedmiotu to był prawdziwy koszmar. Profesor domagał się nie tylko znajomości literatury średniowiecza i renesansu, ale także wyuczenia się wszystkich danych bibliograficznych na pamięć. Po egzaminach na pierwszym roku została połowa studentów. Myśmy przetrwali. Jurek w naszym okresie „burzy i naporu” nie tylko dużo czytał, ale i pisał wiersze. Debiutował w 1965 roku. W latach 70. zdecydował się wstąpić do grupy poetycką Teraz. Spotykaliśmy się wówczas przelotnie, ale pamiętam jego wystąpienia podczas Konkursów Jednego wiersza w „Klubie pod Jaszczurami”, gdzie zdobył Jaszczurowy Laur.

Od momentu, kiedy Jurek przyniósł się do Warszawy, gdzie ukończył studia na Wydziale Reżyserii Dramatu PWST, a następnie do Katowic, by na krótko zostać reżyserem i kierownikiem literackim Teatru Śląskiego, nasze kontakty bardzo się rozluźniły. Dopiero po moim powrocie do Polski ze Stanów Zjednoczonych w 1986 roku dowiedziałem się, że w latach 80. wrócił do rodzinnego Cieszyna, działał aktywnie w Solidarności Polsko-Czesko-Słowackiej i utrzymał się z prowadzenia antykwariatu. W tamtym okresie to zajęcie wydawało się jakby stworzone dla Jurka. Na szczęście, po 1989 roku, jego kompetencje oraz znajomość kultury polskiej, czeskiej i słowackiej zostały wreszcie właściwie docenione. Stał się dyplomatą. Dwukrotnie pełnił funkcję konsula generalnego III RP w Ostrawie, a następnie dyrektora Instytutu Polskiego w Bratysławie. Odwiedziliśmy go wówczas z żoną w Ostrawie, spacerowaliśmy razem po tym mieście i zwiedzaliśmy jego okolice. Śladem tych spotkań jest dedykacja w tomie Niż z 25 marca 1995 roku. Uderzyło mnie wówczas, że w czeskim otoczeniu Jurek się znakomicie odnajduje. Pamiętam, jak kiedyś w gospodzie z miną bywalca składał zamówienie u kelnera: „Ja se dam pivo”. Zaryzykowałbym twierdzenie, że miał w sobie coś z czeskiej mentalności: powściąganą serdeczność, a zarazem łatwość nawiązywania kontaktów, umiejętność cieszenia się każdą chwilą oraz ironiczno-pobłażliwy stosunek do życia.

Dobrze rozumiałem i podzielałem sympatię Jurka dla naszych południowych sąsiadów. Po otwarciu granic wielokrotnie zwiedzaliśmy z żoną Czechy, podziwiając, poza Pragą, piękne miasteczka, takie jak Litomyšl, Znojmo, Telč, Třebič. Budziła nasz szacunek dbałość mieszkańców o otoczenie, ich skrzętna zapobiegliwość, skromność, brak krzykliwych reklam i architektonicznych „gargameli”, drogi ocienione starymi drzewami, których, z uwagi na ryzyko wypadków samochodowych, nikt nie chciał wycinać. Obydwu nam bliski był narodowy charakter Czechów. Swoją znajomość Moraw oraz czeskiej obyczajowości i kultury w znacznej mierze zawdzięczam Václavovi Burianowi, z którym się przyjaźniłem, a którego Jurek dobrze znał. Burian był osobą wyjątkową, człowiekiem otwartym, pełnym życzliwości, obdarzonym wieloma talentami. Ten przedwcześnie zmarły zasłużony ołomuniecki opozycjonista, który po 1968 roku cierpiał dotkliwe represje, nigdy się z tym nie obnosił i opowiadał o tym okresie z przekąsem. Zdeklarowany polonofil, w wolnej Czechosłowacji tłumacz i komentator poezji Czesława Miłosza, został wykładowcą literatury polskiej i dziennikarzem w Ołomuńcu, współredaktorem kulturalno-społeczno-politycznego pisma „Listy”, publikowanego najpierw nielegalnie, a później zyskującego rangę i poczytność.

Obydwaj z Jurkiem wysoko ceniliśmy czeską literaturę, Bohumila Hrabala uznawaliśmy za jednego z najwybitniejszych pisarzy XX wieku. Nie przypadkiem osobny utwór Jurek poświęcił w tomie Wiek brązu Vladimirowi Holanowi, którego podziwiał szczególnie za to, że po śmierci kochanej córki chorej na zespół Downa, „nie napisał już ani jednego wiersza”. Bowiem, o czym Jurek, niestety, dobrze wiedział: „Są cierpienia do odrobienia w samotności / w celi ciała w studni ciemnej” (Wielki poeta Holan). Zachwycał nas również podszyty szczyptą ironii, a zarazem wybaczającym humorem realizm filmów czechosłowackiej Nowej Fali, takich jak Miłość blondynki i Czarny Piotruś Miloša Formana, Postrzyżyny i Pociągi pod specjalnym nadzorem Jiříego Menzla, a także Jaroslava Papouška tryptyk o rodzinie Homolków. Nie dziwi mnie, że tytułu filmu Pali się, moja pannno Jurek użył jako tytuł tomu swoich wierszy. Wyraził w ten sposób nie tylko uznanie dla filmu Menzla, ale również swego rodzaju „powinowactwo dusz”. Uroczym świadectwem przywiązania Jurka do Czech może być choćby ten obrazek obyczajowy naszkicowany w wierszu W czeskich parkach:

 

W czeskich parkach

zamieszkują wiewiórki, zielonosiwe dzięcioły

i ulubieniec mchu patriarcha Amos Komenski.

Ławki z widokiem na kwitnące magnolie

sprzyjają rozmyślaniom. Słychać głos

matek, wołających do swoich pociech:

pod’ k’ mnie pepiczku – pieszczotliwie

i śpiewnie z akcentem przemieszczającym

się jak saneczki po torze ślizgowym.

Piękny jest język czeski. Pachnie

pszczołami i muzyką.

 

Jurek mocno przeżył rozpad Czechosłowacji, czemu dał wyraz w wierszu pod wymownym tytułem Katastrofa. Po służbie dyplomatycznej powrócił do Cieszyna, z którym czuł się związany, i gdzie współorganizował Festiwal Teatralny „Na Granicy” obejmujący polską i czeską część miasta. Cieszynowi i jego okolicom poświęcił wiele wierszy. To była jego mała ojczyzna z daleko wstecz sięgającą historią, obdarzona cenną zabytkową architekturą i malowniczym przyrodniczym otoczeniem. Zamieszkał w pięknie położonym  domu w Puńcowie, z widokiem na Czantorię, którą będzie wielokrotnie opisywał w swoich wierszach. Najlapidarniej w tym, przypominającym haiku:

 

Obłoczek nad Czantorią,

jeden, jedyny.

Paść się, paś, baranku!

(Obłoczek nad Czantorią)

 

Raz go w tej siedzibie odwiedziłem. Dom był wypełniony książkami i płytami. Ściany zdobiła znakomita grafika, którą Jurek z upodobaniem zbierał. Pamiętam, z jaką dumą opowiadał, że udało mu się kupić na internetowej aukcji dzieło Marca Chagalla. Podczas tego pobytu poznałem jego uroczą żonę, Irenę, a później cieszyliśmy się z moją żoną razem z nimi, kiedy adoptowali córkę, Zosię. Jurek poświęcił jej wiersze pełne czułości w tomie Wiek brązu: Trzymam cię w ramionach, córeczko, Dzięki,Narysowałaś dziś chmury, Oglądając cuda natury z trzyletnią Zosią. Później spotykaliśmy się w Krakowie, gdzie Jurek pojawiał się przy różnych okazjach. Śladem tych spotkań pozostały: noworoczna dedykacja z 4 stycznia 2001 w tomie Wiek brązu, zawierająca adres: Puńców 327 oraz ostatnia dedykacja w tomie Stance z 22 maja 2018.

Podczas V Festiwalu Czesława Miłosza „Piesek przydrożny” w 2016 roku Jurek czytał w Synagodze Tempel swoje wiersze obok Piotra Matywieckiego, Joanny Roszak, Julii Szychowiak i Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego. Jego późna poezja, w której znakomicie ustawił swoją poetycką dykcję, budziła coraz większe zainteresowanie krytyków. Za tom Skok w dal otrzymał w 2017 roku Nagrodę Miasta Stołecznego Warszawy, co bardzo mnie ucieszyło. Był również w tym roku mianowany do Nagrody Nike, Nagrody Wisławy Szymborskiej, Nagrody Poetyckiej „Silesius” oraz Orfeusza – Nagrody Poetyckiej im. K. I. Gałczyńskiego. Za tom Stance, wydany w następnym roku, otrzymał trzy nominacje: ponownie do Nagrody Literackiej Nike oraz Orfeusza, a ponadto do Nagrody Literackiej Gdynia. W 2020 roku jego tom Pali się moja panienko doczekał się nominacji do Nagrody Poetyckiej im. Kazimierza Hoffmana „Kos”. Ostatni tom Jurka Długie spacery nad Olzą, wydany w 2021 roku otrzymał dwie nominacje: do Nagrody Literackiej Nike oraz ponownie do Nagrody Poetyckiej im. Kazimierza Hoffmana „Kos”. Docenienie znaczenia poezji Jurka przyszło jednak za późno. Ponadto, o czym trudno mi mówić, na ostatnim okresie jego życia położyła się cieniem ciężka choroba i śmierć jego żony oraz jego własna choroba, z którą niezwykle mężnie zmagał się do samego końca. Nasze kontakty ograniczyły się wówczas do rozmów telefonicznych. Na moje pytanie o stan zdrowia, Jurek odpowiadał zwykle z zabarwionym ironią humorem.

ALEKSANDER FIUT

Fragment książki „Moi poeci”, która ukaże się nakładem Wydawnictwia Literackiego.

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Cookie settings
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Cookie settings
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Cookies set by Google for logged in users.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

There is no cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

There is no cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Cookie settings