fbpx
HOME
Agnieszka Papieska

Ten potwór Canetti

Na okładce widnieją wizerunki trzech postaci: Vezy Canetti, Georges’a Canettiego oraz łączącego tych dwoje Eliasa Canettiego [1], ale tylko rysy twarzy tego ostatniego przykuwają uwagę – są mocne, bezwzględne, nielitościwe i straszne. Jak rysunki Georga Grosza z cyklu Ecce homo, których ekspresjonistyczna deformacja wcale nie wydawała się przyszłemu pisarzowi przesadzona. Przeczucie, że prawdziwe oblicze świata widać dopiero w krzywym zwierciadle, znalazło wyraz w jego pierwszej książce Auto da fé. W roku 1933, wyznaczającym początek korespondencji obojga Canettich z Georges’em, młodszym bratem pisarza, powieść była już gotowa, choć jeszcze dwa lata musiały minąć, zanim została opublikowana.

„Twój list uszczęśliwił mnie nawet bardziej niż to, co Tomasz Mann napisał o mojej książce” – oznajmiał Elias Georges’owi w listopadzie 1935. Wyznanie to daje wyobrażenie o emocjonalnej temperaturze listów do brata. Szczególnie gdy weźmie się pod uwagę to, co Tomasz Mann odnotował na temat powieści („poruszyła mnie i mile zaskoczyła jej zawiła pełnia, rozpustna fantazja, pełen goryczy rozmach, pisarska odwaga, smutek i zuchwałość”) oraz to, że postawił debiutanta obok największych talentów literatury światowej. Sławę Canetti uważał za oręż przeciwko – skandalicznej w jego przekonaniu – nieuchronności śmierci, toteż wydanie Auto da fé było dlań równoznaczne z rzuceniem wyzwania przedwiecznym wyrokom. „Sam będę się uważać za kogoś dopiero wtedy, gdy zadam śmierci pierwszy decydujący cios” – pisał do brata, którego podziwiał jako lekarza pulmonologa, zazdroszcząc mu intensywności bojów z kostuchą. Jego listy do Georges’a zdradzają, że darzył go bliskim bałwochwalstwa uwielbieniem, uważał za wcielenie subtelności, szlachetności i roztropności, miał do niego bezgraniczne zaufanie. Uczuć tych – dodajmy dla pełnego obrazu braterskich stosunków – Georges bynajmniej nie odwzajemniał.

Korespondencja Eliasa Canettiego odsłania także jego relacje z matką. W jednym z listów do Georges’a wyznaje: „To, jak Mama o mnie myśli, czego po mnie oczekuje, czy jest ze mnie dumna, czy mną pogardza – to wszystko jest być może dla mnie ważniejsze niż cokolwiek innego na świecie […]. Ale jej obecność to dla mnie śmierć; przebywając z nią w jednym pokoju, musiałbym się udusić albo powiesić”. Matkę, wyzwalającą w nim maniakalną miłość, postrzega jako fascynującego pająka, w którego sieci giną kolejne ofiary: „Nie potrafię […] wyznaczyć między nami granicy; jej myśli zalewają mnie natychmiast z całą siłą; jestem od niej tak uzależniony, jak wielu ludzi ode mnie”. Kiedy umarła, w czerwcu 1937 roku, wciąż miał przed oczyma jej obraz – wystarczyło, że napisał kilka słów, już widział martwą matkę i słyszał jej śmiech. Trzy miesiące później zdiagnozował swój stan jako paranoję. O tym dowiadujemy się już z listów Vezy, która donosiła Georges’owi o napadach obłędu Eliasa.

W styczniu 1938 Eliasowi zdaje się, że słyszy włamywaczy. Na jego wezwanie przyjeżdża siedmiu uzbrojonych policjantów, którzy próbują go przekonać, że to halucynacje. Canettiego ogarnia wstyd. Ta historia nie byłaby może warta wspomnienia, gdyby nie to, że analogiczna scena przesłuchania przez policjantów istniała już na kartach Auto da fé. Literatura i życie niepostrzeżenie splatają się ze sobą, dlatego nie jest rzeczą obojętną, jakie słowo zostanie postawione na papierze. Kiedy Canetti mocą swojego pióra kazał Kienowi podjąć walkę z halucynacją, „choćby nawet była z krwi i kości”, tworzył scenariusz zdarzeń, które kilka lat później miały rozegrać się w jego domu, a tym żałosnym, udręczonym szaleńcem miał być on sam, uparcie utrzymujący, że umie pokonać paranoję.

Veza, starsza od Eliasa o osiem lat, autorka opowiadań docenionych dopiero po jej śmierci w 1963 roku, była mistrzynią w znoszeniu cierpień. Nie mogła żyć z Eliasem, nie potrafiła bez niego. Gdy nie było go w pobliżu, stawała się otwarta, błyskotliwa, zaczynała tęsknić za beztroskim życiem. Chęć ucieczki znikała jednak, gdy znów pojawiał się Canetti, wzbudzając w niej zarówno litość, jak i podziw dla jego talentu. Jej życie z nim – jak pisała do Georges’a, którego także darzyła gorącym uczuciem – było wędrówką między obłędem a samobójstwem („nie uwierzyłby Pan, gdybym opowiedziała, w jakim piekle żyję”). W apogeum paranoi Eliasa Veza szuka ratunku u Georges’a, prosząc go o książkę, w której opisano ten rodzaj szaleństwa, i błagając o „najdelikatniejsze traktowanie tego najszlachetniejszego ze wszystkich ludzi”. Ta opinia była niepodważalna. Nawet gdy przyszły noblista włóczył się po lokalach z kolejną kochanką, Veza tłumaczyła go przed bratem, pisząc, że jest„beznadziejnie romantyczny, pozbawiony egoizmu i naiwny”.

Słowa te nie mogły paść na mniej podatny grunt. Georges, nieskory do pisania (w zbiorze znalazło się zaledwie kilka jego listów), powściągliwy w okazywaniu emocji, w końcu wybucha i kreśli taki oto fragment: „Ten brak jakiejkolwiek samokontroli […], ten obrzydliwy egocentryzm […], ta niezdolność do zakończenia sprawy tak niesłychanie banalnej i wymagającej zwykłego wzięcia się w garść, całe to nikczemne bagno uważam za złe, gorsze niż potrafię wyrazić… I to ma być mój brat! To nie mężczyzna, to lump, szmata do butów, po której można skakać do woli! […] To, co robiłaś i wciąż robisz, jest godne podziwu i wierz mi, że gdyby kiedyś ktokolwiek był zainteresowany tym, kim był mój brat (w co coraz bardziej wątpię), zrobię wszystko, by wiedziano, które z was dwojga było naprawdę wielkie, wielkie z charakteru”.

Zgodnie z zapowiedzią, Georges przechował listy brata i jego żony, które zostały odnalezione w 2003 roku w jednej z paryskich piwnic. Część listów była zapakowana w koperty obwiązane sznurkiem, część utkana chaotycznie w dalekomorskim kufrze. Dziś stanowią własność Zentralbibliothek w Zurychu, gdzie znajduje się największa część spuścizny pisarskiej Eliasa Canettiego. W 2024 roku mija trzydziesta rocznica jego śmierci.

AGNIESZKA PAPIESKA

[1] Veza & Elias Canetti, Listy do Georges’a. Tłum Ewa Kowynia, Warszawa, Twój Styl, 2008.

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek