Szanowny Panie Redaktorze,
koniec świata, Eryk Rosołek (kulturysta) postanowił się ustatkować. Gdy w miniony wtorek odwiedziłem go w sali gimnastycznej (trudno inaczej określić jego mieszkanie), przeglądał właśnie anonse matrymonialne. Bardzo się ucieszył na mój widok, albowiem już od kilku godzin próbował złożyć trzy zdania własnego anonsu, co okazało się zadaniem trudniejszym niż podniesienie wagonu parówek, którego to wyczynu dokonał w zeszłym tygodniu, zdobywając mistrzostwo kraju.
Uradziliśmy wspólnie – choć, Panie Redaktorze, jestem ostatnim człowiekiem, który mógłby udzielać rad w tej materii – że na własny anons przyjdzie jeszcze czas, za to można przyjrzeć się bacznie ofertom dam, szczególnie że mój przyjaciel dokonał już wstępnej selekcji. Ogłoszenia, które wzbudziły jego zainteresowanie, zakreślił czerwonym flamastrem. Szybko dostrzegłem anons obwiedziony grubą, podwójną pętlą, zdradzającą wysoki stopień zaintrygowania dzielnego kulturysty. Ogłoszenie zamieściła pani „lubiąca średniowiecze, jaśmin i las”. Nigdy nie zauważyłem, by Eryk Rosołek przejawiał jakiekolwiek zainteresowanie którymś z wymienionych elementów, ale przecież nie mogę wykluczyć, że po ciężkim treningu mój zziajany przyjaciel siada pod krzakiem jaśminu i zagłębia się w lekturze Jesieni średniowiecza Johanna Huizingi.
Na wszelki jednak wypadek spróbowałem skierować uwagę Eryka na anonse, które – w moim mniemaniu – rokowały większe nadzieje na pomyślny finał. O dziwo, Eryk Rosołek nie wyraził ochoty zbudowania trwałego związku ani z „kobietą wierną i lubiącą ciche wieczory” ani – dla odmiany – ze „spontaniczną, szaloną dziewczyną lubiącą zabawy do białego rana”. Po tym, jak ze wzgardą odrzucił anons „atletycznej wuefistki, która najchętniej odpoczywa przy filmach Rambo i Rocky” – poddałem się.
Nie pojmuję, Panie Redaktorze, dlaczego Rosołek uparł się akurat przy wielbicielce średniowiecza. Gdy na twarzy mego przyjaciela pojawił się niecodzienny wyraz rozmarzenia, wzrok mój raz jeszcze padł na zakreślony flamastrem anons. W ostatnim zdaniu admiratorka wieków średnich informowała, iż „zawsze jest sobą”. W tym momencie, Panie Redaktorze, przeszyła mnie straszliwa myśl – bo przecież tylko Dr Jekyll i Mr Hyde mogą zgodnie z prawdą powiedzieć, że zawsze są sobą! Kiedy więc Rosołek z właściwą sobie werwą chwycił za słuchawkę, by zadzwonić do damy swego serca, wiedziałem już, że osoba po drugiej stronie okaże się zgoła kim innym niż to się wydaje poczciwemu kulturyście.
Doradca matrymonialny, FANTAZJANO