Portret Jerzego Zagórskiego, jaki wyłania się z książki, ma solidne podstawy – przede wszystkim przepastne archiwum poety, przechowywane w Muzeum Literatury w Warszawie. [...]. To wielki atut książki, która nie powtarza faktów znanych (literatura przedmiotu jest niemała), ale przynosi – jak chce jej autor – „opowieść rewelacyjną”, oświetlającą to, co dotąd pozostawało w cieniu. Toteż mniej o twórczości, a bardziej o perypetiach życiowych Zagórskiego, odzwierciedlających w dużej mierze los polskiego inteligenta XX wieku, jest ta opowieść.
Melodia kantyczki nie uchroniła przed złem w świecie realnym i katastroficzne wizje Czechowicza, które nasiliły się w latach trzydziestych XX wieku, spełniły się wraz z wybuchem II wojny światowej. „Zniża się wieczór świata tego” – napisał w jednym z ostatnich wierszy, w którym słowa „ja [...] bombą trafiony w stallach” nabrać miały już niebawem profetycznego znaczenia.
Wielokrotnie przyjdzie mu dokonać w "Dziennikach" zapisów takich jak ten z 27 maja 1888 roku: „Zróbmy sobie tę przyjemność i powtórzmy raz jeszcze: nic dziś nie jadłem. Przebiegam myślą wszystkie przedmioty, jakie posiadam: do sprzedania nie ma nic”. Ale czuje się najnieszczęśliwszą istotą nie z powodu znalezienia się na dnie nędzy, lecz z tęsknoty za sztuką. Czyta Szekspira, Taine’a, Georga Brandesa; całymi dniami pisze, zaniedbując zajęcia na uczelni i egzaminy; wścieka się, gdy nie może znaleźć dla swych myśli doskonałego kształtu. Czuje się rywalem Dostojewskiego i Dickensa. Dzień, w którym skończy pisać nowelę, zaliczy do najszczęśliwszych w swoim życiu, zgodnie z przekonaniem, że jedyne możliwe na ziemi zadowolenie daje sztuka, bogatsza w zachwyty niż miłość.
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.