Pod ciemnoczerwonymi jarzębinami
miotał się motyl między karabinami…
Karel Kryl
To irpień Ireno, a może już sierpień,
październik kołysze drzewami,
i miota się motyl Ireno na sierpie
pomiędzy zimnymi ostrzami.
Już dawno skoszone rumianki i kwiaty
pokryły nasz ogród, a twoje
spłonęły sandały, i twoje rabaty
i wieje przez twoje pokoje.
Jak zimno Ireno, już gile brzuszkami
krwią kropla po kropli śnieg plamią,
i krążą pomiędzy, ach, karabinami,
motyle i drzewa się łamią.
Idź poprzez swój ogród, daremnie kobieca,
świetlista i pełna miłości,
Bóg inne ci życie Ireno obiecał
twój ogród obrany do kości.
I mrówcze podjazdy, i kopce, i czernią
zalany twój ogród Ireno,
i drążysz swobodnie w swej letniej sukience
zimowe wiraże pod ziemią.
To irpień Irino, a może już sierpień,
już lecą bieżeńcy jak liście,
a księżyc czerwonym i wąskim wzszedł sierpem
nad miastem rozbłysnął srebrzyście.
Już nie bój się, czule swój smyczek do skrzypiec
przytulaj, krwią białe nasiąkły spódnice,
to Irpień Ireno, nie lipiec.
Warszawa, 24 lutego – 25 marca 2022
Kiedy w 2002 roku pojechałam do Kijowa, był piękny, niemal upalny kwiecień. Miasto i Ławra Peczerska tonęły w zieleni. Chciałam zwiedzić klasztor i pojechać jeszcze do Irpienia. Irpień – przyciągała mnie ta nazwa – trochę imię kobiece, a trochę nazwa miesiąca. Ale nie tylko dlatego. Miałam przy sobie tomik opowiadań Jarosława Iwaszkiewicza Ogrody wydany w roku 1974 w „Czytelniku”. Szarozielona okładka, a w niej opowiadanie Sny. „Liliowe sny w małych dzbanuszkach stojące na oknie. […] Zwłaszcza obficie można było się obłowić w dawnych czasach sasankami w lasach Puszczy Wodicy”. Iwaszkiewicz bawi się słowem „sen”. To nazwa sasanki, ale także Sny Wagnera, Die Träume śpiewane przez Lizę w przeddzień ślubu. Do Puszczy Wodicy jeździł tramwaj. Nie pojechałam, bo zwiedzanie Ławry okazało się wyzwaniem na całe trzy dni. Nie pojechałam, chociaż bardzo chciałam nazbierać wiosennych, puszystych, fioletowych sasanek, które, jak wyczytałam w opowiadaniu Iwaszkiewicza, kwitły właśnie o tej porze roku w puszczy pod Kijowem, kwitły też zapewne pod Irpieniem, bo to przecież tak blisko jak z Warszawy do Podkowy Leśnej. Miasta–Ogrody. To wszystko przypomniało mi się teraz, gdy w pierwszych dniach wojny w Ukrainie zobaczyłam w telewizji dziewczynę grającą na skrzypcach, w podziemiach przerobionego na tymczasowy schron, metra w Kijowie. W muzyce rozbrzmiewającej w metrze było coś z zadeptanych sasanek, z rozjechanych czołgami fioletowych „snów”.
ANNA PIWKOWSKA