Rzeczywiście przez długi czas sądzono, że autorem tych miniatur mógł być sam Charms, w rzeczywistości w charmsowskim duchu układała je w latach siedemdziesiątych para awangardowych, niezależnych artystów grafików – Władimir Piatnicki i Natalia Dobrochotowa-Majkowa. Poznali się na wydziale chemii Uniwersytetu Moskiewskiego. Piatnicki po dwóch latach rzucił uniwersytet, zaczął studiować sztukę użytkową w Moskiewskim Instytucie Odzieżowym, skąd szybko wyleciał za „formalizm”. Zmagał się z uzależnieniem od alkoholu i zmarł młodo. W 1978 roku w wieku czterdziestu lat, jak plotka głosi – po wypiciu butelki płynu czyszczącego.
Piatnicki i Dobrochotowa-Majkowa pisywali charmsowskie pastisze dla zabawy, wiele z nich ozdabiali naiwnymi rysunkami. Pod koniec lat siedemdziesiątych drobne teksty robiły furorę w samizdacie, przepisywano je i puszczano dalej w rozmaitych konfiguracjach, więc nikt właściwie nie znał zbioru w całości – stu kilkudziesięciu anegdotek. Wtedy były lekkimi żarcikami z oberiuckiej klasyki, dzisiaj same są klasyką. Oto kilka z nich:
*
Lew Tołstoj bardzo lubił grać na bałałajce (i oczywiście lubił dzieci). Ale nie umiał. Bywało, że pisze powieść Wojna i pokój a przy tym myśli: tam ta-ram, dzyń, dzyń, dzyń! Albo: pu-pu rum, ta-da dam, ta-da dam!
*
Pewnego razu Puszkin napisał list do Rabindranatha Tagore: „Drogi daleki przyjacielu – pisał – nie znam Pana i Pan mnie nie zna. Bardzo chciałoby się poznać. Wszystkiego najlepszego. Sasza”. Kiedy przyniesiono list, Tagore oddawał się medytacji. Był tak skupiony, że można było przy nim walić z armaty. Żona go szturchała, szturchała, podsuwała list – nic nie widzi. Jeszcze i po rosyjsku czytać nie potrafił. I w końcu się nie poznali.
*
Lew Tołstoj i Fiodor Michajłowicz Dostojewski założyli się, kto napisze lepszą powieść. Na sędziego wzięli Turgieniewa. Tołstoj pobiegł do domu, zamknął się w gabinecie i od razu zaczął pisać – o dzieciach (bardzo je lubił). A Dostojewski siedzi u siebie i myśli: „Turgieniew jest człowiek bojaźliwy. Siedzi teraz u siebie i myśli: «Dostojewski to nerwus. Jeśli powiem, że jego powieść jest słabsza, gotów mnie zarżnąć». Co się będę wysilać? (to Dostojewski tak myśli). Specjalnie słabo napiszę i tak pieniążki będą moje” (założyli się o sto rubli). A Turgieniew tymczasem siedzi u siebie i myśli: „Dostojewski to nerwus. Jeśli powiem, że jego powieść jest słabsza, gotów mnie zarżnąć. Z drugiej strony – Tołstoj to hrabia. Lepiej się w to nie pchać. I w ogóle”. I jeszcze tej samej nocy po cichutku wyjechał do Baden-Baden.
*
Pewnego razu Puszkin postanowił nastraszyć Turgieniewa i schował się na bulwarze Twerskim pod ławką. A Gogol też postanowił tego dnia nastraszyć Turgieniewa i schował się pod drugą ławką. Idzie Turgieniew, a ci dwaj jak wyskoczą!
*
Pewnego razu Dostojewski miał zatkaną dziurkę w nosie. Zaczął przedmuchiwać, pękł mu bębenek w uchu. Zatkał korkiem, ale korek był taki duży, że coś mu w czaszce chrupnęło. Przewiązał ją sznurkiem, patrzy – buzia się nie otwiera. I w tym momencie obudził się zdziwiony, Panie świeć nad jego duszą.
*
Pewnego razu Gogol przebrał się za Puszkina i przyszedł w gości do Majkowa. Majkow posadził go w fotelu i tylko herbatą poczęstował. „Niech mi pan, Aleksandrze Siergiejewiczu uwierzy – mówi – kostki cukru w domu nie ma. Gogol zachodził dopiero co i cały cukier zjadł”. Nic mu Gogol na to nie powiedział.
*
Pewnego razu Gogol przebrał się za Puszkina i przyszedł w gości do Wiaziemskiego. Wyjrzał przypadkiem przez okno, a tam Tołstoj tłucze laską Hercena, a dookoła stoją dzieci i się śmieją. Tak mu się żal zrobiło Hercena, że zapłakał. Wtedy Wiaziemski zrozumiał, że ten przed nim to nie Puszkin.
MAREK RADZIWON