Od lat z uporem godnym lepszej sprawy upominam się o biografie naszych wielkich artystów teatru. W szczególności przedstawiciele tego niezwykłego pokolenia, które tworzyło świetność polskiego teatru po II wojnie światowej, zasługują na spisanie losów życiowych i zawodowych. Na rzetelne biografie wciąż czekają przecież: Tadeusz Łomnicki, Gustaw Holoubek, Konrad Swinarski, Jerzy Grotowski, Kazimierz Dejmek, Zygmunt Hubner, Aleksander Bardini, Adam Hanuszkiewicz, Bohdan Korzeniewski, Andrzej Łapicki, Zbigniew Zapasiewicz – tę listę można by jeszcze dopełniać kolejnymi nazwiskami reżyserów, aktorów, scenografów, także krytyków (czy np. Jan Kott nie powinien już dawno mieć swojej biografii?). Gdy czytam książki Andrzeja Franaszka o życiu Czesława Miłosza i Zbigniewa Herberta, biografię Gombrowicza autorstwa Klementyny Suchanow, czy ostatnio pracę Anny Arno na temat Konstantego Jeleńskiego, to myślę ze złością: dlaczego to nasi teatrolodzy nie potrafią w równie fascynujący sposób zająć się życiorysami artystów teatralnych?
Na tej liście braków osobne miejsce zajmuje Erwin Axer. Co prawda kilka lat temu ukazała się książka Elżbiety Baniewicz Erwin Axer. Teatr słowa i myśli, ale była to bardziej monografia jego twórczości i pozostawiała niedosyt. Teraz pojawił się tom pt. Kto to był Erwin Axer? będący pokłosiem sesji zorganizowanej przez Instytut Teatralny i Akademię Teatralną na stulecie urodzin reżysera w 2017 roku. Jak piszą redaktorzy, Paweł Płoski i Michał Smolis: „W założeniu książka obejmuje z jednej strony wątki z biografii Erwina Axera, uważnego świadka historii XX wieku – z drugiej, koncentruje się na głównych polach jego zawodowej aktywności: reżyserii, kierowaniu teatrem, pisarstwie”. I trzeba przyznać, że zamiar w dużej mierze się udał: rzeczywiście powstał „portret wielokrotny”, który poprzez trafny wybór poszczególnych aspektów życia i twórczości Erwina Axera układa się w plan biografii, która powinna jeszcze powstać.
Na tytułowe pytanie książki otrzymujemy szereg cząstkowych odpowiedzi. Kilka tekstów przypomina niejako „mit założycielski” Erwina Axera, czyli jego wiedeńsko-lwowskie korzenie, edukację w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej i spotkanie z najważniejszymi nauczycielami, wśród których byli: Leon Schiller, Tymon Terlecki i Jerzy Stempowski. Przypomniane są doświadczenia wojenne, tragiczna strata najbliższych: ojca i brata, ucieczka przed zagładą we Lwowie, ukrywanie się w okupacyjnej Warszawie, udział w powstaniu – to wszystko pozostawiło trwały ślad, który odbijał się w twórczości Axera (zarówno teatralnej, jak i pisarskiej), ale pewnie też pozostał intymną częścią jego postawy wobec świata.
Część opublikowanych w książce artykułów przypomina ważnych dla Axera ludzi, z którymi ściśle współpracował: scenografkę Ewę Starowieyską, Jerzego Kreczmara czy aktorów, którzy w jego teatrze, a także w życiu zajmowali szczególne miejsce: Zofię Mrozowską i Tadeusza Łomnickiego. Osobne miejsce w tomie poświęcono zagranicznym pracom Axera: w USA, Związku Radzieckim, Niemczech i w Austrii. Są też wspomnienia uczniów czy asystentów, choć tu chciałoby się wzbogacić ten fragment o głos któregoś z aktorów czy aktorek, którzy mają najdłuższy staż współpracy z Axerem.
Oczywiście na ponad 20 tekstów zgromadzonych w tomie nie wszystkie wydają się jednakowej rangi, choć szczęśliwie niewiele jest takich, które irytują teatrologiczną sztampą lub są popisem kuriozalnej ekwilibrystyki interpretacyjnej. Być może gdyby myśleć o przyszłej biografii Axera trzeba by jeszcze parę tematów pogłębić lub dodać. Na pewno jego „gry z władzą”, które zasygnalizowała Maria Napiontkowa, domagają się szerszej analizy. Przecież Axer był jedynym bodaj przykładem dyrektora teatru, który utrzymał się na stanowisku od 1949 do 1981 roku, a więc przetrwał okres stalinowski, odwilż, małą stabilizację gomułkowską wraz z wypadkami 68 roku i wreszcie czas pozornej gierkowskiej prosperity lat 70., zakończonej wybuchem sierpniowych strajków. Odszedł zresztą z dyrekcji Teatru Współczesnego niejako na swoich warunkach, wskazując następcę w osobie Macieja Englerta, co też w realiach życia teatralnego PRL-u było sytuacją wyjątkową. Ile w tych „grach” Axera z polityką było zręczności dyplomatycznej, ile oportunizmu, ile odwagi, ile respektu władzy dla reżysera, a ile jego strachu przed nią? – to są pytania, na których odpowiedzi mogą być niezwykle ciekawe i pouczające.
Innym tematem z biografii Axera, który sprawił, że miał swoją legendę, były jego relacje z kobietami. W książce Kto to był Erwin Axer? są stosownie dyskretne o tym wzmianki, choć wydaje się, że chyba nie da się stworzyć portretu artysty bez pełniejszej obecności nietuzinkowych kobiet, które były jego partnerkami w pracy i w życiu.
Dla redaktorów wydawnictwa Próby i jego przyjaciół z pewnością najciekawsze mogą być ostatnie teksty w tomie: Biblioteka Erwina Axera Maryli Zielińskiej i Światopogląd Erwina Axera autorstwa Jagody Hernik-Spalińskiej. Pokazują one bowiem artystę jako namiętnego czytelnika literatury, bez której nie byłby tym, kim był. Maryla Zielińska przytacza całą listę lektur określnych przez Axera mianem „do snu”, do których wracał najchętniej. Wśród nich znalazły się m.in. Rozmowy z Goethem Eckermanna, Trylogia Sienkiewicza, poezja w różnych językach – romantycy polscy i niemieccy, Iwaszkiewicz, Miłosz, kryminały (przygody Jamesa Bonda w oryginale), reportaże Bruce’a Chatwina (w tłumaczeniu na niemiecki), Eseje o kulturze Eliota, Szkice piórkiem Bobkowskiego, „Zeszyty Literackie”. Last but not least na liście znajduje się Jerzy Stempowski (Eseje dla Kassandry i Od Berdyczowa do Rzymu). I jeszcze jedna pozycja: Próby Montaigne’a, o których Zielińska pisze: „W domu były dwa komplety, jeden musiał mieć bez przerwy pod ręką”.
O fascynacji Axera Montaignem wspomina też Jagoda Hernik-Spalińska, przywołując jego wypowiedź: „Montaigne’a lepiej rozumiem na starość niż w młodości”. Ale bez Prób nie byłoby Ćwiczeń pamięci – dzieła Axera, które paradoksalnie może jeszcze mocniej utrwala obecność artysty w naszej kulturze, bo przecież dziedzina, którą uprawiał zawodowo, znika bezpowrotnie. Hernik-Spalińska pisze: „Erwin Axer, w przeciwieństwie do Montaigne’a, miał szczęśliwe dzieciństwo przy naturze równocześnie radosnej, afirmującej życie i ludzi. Jednak wojna i jej skutki dla wrażliwej, refleksyjnej, ale też przecież radosnej natury Axera, podobnie jak u Montaigne’a opartej na sprzecznościach, kazały szukać ukojenia w pisaniu, w niekończących się ćwiczeniach i próbach”.
*
Miałem okazję parę razy spotykać się z Axerem, chociaż należę do pokolenia, które nie mogło być świadkiem jego największych dokonań teatralnych. Uważam niestety, że ich znaczenie pozostaje zamknięte w historii teatru XX wieku. Nie ma chyba już możliwości, aby nawiązać do tradycji, którą reżyser wyznaczył. Oddaliśmy się od niej bardzo daleko – w teatrze i poza nim. Ale może właśnie dlatego warto do osoby Erwina Axera wracać i jednak wciąż o nim pamiętać. Choćby właśnie po to, by wiedzieć, jak bardzo jesteśmy inni.
Ilekroć wspominam Axera, zawsze pojawia mi się taki obraz: jestem, nie wiem jakim cudem, na próbie generalnej Komedianta Bernharda w Teatrze Współczesnym. Czyli musi być czerwiec 1990 roku. Gdy po zakończeniu spektaklu idę do wyjścia, widzę z tyłu widowni pulpit reżyserski z lampką i za nim stojącego Erwina Axera, który przegląda jeszcze egzemplarz sztuki. Myślę sobie: ale to historia – uczeń Schillera, ten legendarny Axer, który zrobił na tej scenie tyle pamiętnych przedstawień z tym wielkim Łomnickim. Spotkali się jeszcze raz po latach. Nikt wtedy nie wiedział, że oglądamy ostatnią teatralną rolę Łomnickiego.
WOJCIECH MAJCHEREK