HOME
Krzysztof A. Worobiec

Muzeum cz. 1 – otwarcie

Przeniesienie do Kadzidłowa dużej, drewnianej, dwustuletniej chałupy było dla nas (z pewnością nie tylko dla nas, amatorów, ale także dla zawodowców) dużym i skomplikowanym wyzwaniem organizacyjnym, technicznym i finansowym. Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy! Udało się rozwiązać i pokonać wszystkie kłopoty i 10 października 2003 roku fachowcy zakończyli prace i opuścili plac budowy, pozostawiając nam budynek do zagospodarowania. A my postanowiliśmy, że w pięknie odrestaurowanej chałupie zrealizujemy nasz plan z 1996 roku i za przykładem Zygmunta Rogalli z powieści Siegfrieda Lenza urządzimy w niej prywatne muzeum, „by pokazać jak kiedyś żyliśmy”!

Zaproszenie na otwarcie chałupy z Warnowa.

Tyle, że wskutek „planowego opóźnienia” (starsi wiekiem czytelnicy pamiętają taki komunikat z dworców kolejowych w czasach PRL-u, a ci, którzy coś budują wiedzą, że na budowie zawsze coś się opóźnia!) na realizację tak ambitnego planu mieliśmy zaledwie… pięć dni! Tylko pięć dni, bo były już rozesłane zaproszenia na uroczyste otwarcie chałupy 15 października 2003 roku! Urządzenie muzeum w pięć dni wydaje się niemożliwe, ale byliśmy do tego częściowo przygotowani. Od dawne gromadziliśmy „starocie”, które były odnawiane i czekały na… no właśnie: by stać się muzealnymi eksponatami! Stare okna, niewykorzystane przy odbudowie chałupy, przerobiłem na gablotki, w których przedstawiona została historia warnowskiej chałupy, biurokratycznej walki o jej ocalenie, etapy destrukcji, odbudowy etc. Oczywiście wniesienie wszystkich eksponatów, urządzenie izb, ustawianie mebli i sprzętów, dopieszczenie szczegółów wymagało czasu i sił, ale to też się udało i zdążyliśmy na czas.

Zgodnie z planem 15 października, niemal punktualnie, bo o godzinie 12.15 (z „akademickim” kwadransem dla spóźnialskich oraz nieznających drogi i jej stanu, bo do Kadzidłowa niekiedy trudno dojechać…) rozpoczęła się uroczystość w obecności naszych przyjaciół, budowniczych oraz osób, które angażowały się w tę pracę i dopingowały nas w tym trudnym przedsięwzięciu, zaprzyjaźnionych muzealników z muzeum w Praniu, Piszu i Suwałkach, pracowników Mazurskiego Parku Krajobrazowego, konserwatorów zabytków z Olsztyna oraz starosty piskiego i radnego z Rucianego Nidy, a także dziennikarzy z Pisza i ekipy olsztyńskiego oddziału TVP. Oczywiście zaprosiliśmy także byłych właścicieli chałupy, ale nikt z przedstawicieli Stacji Badawczej PAN naszego zaproszenia nie przyjął…

Zaproszeni goście czekają przed Oberżą na uroczyste otwarcie muzeum.

Goście zebrali się najpierw w „galerii”, w jej największym pomieszczeniu zwanym „szkołą” (tam dawniej stały ławki szkolne i była urządzona klasa, i choć już ich tam nie było, to nazwa pozostała). Były powitania, krótkie okolicznościowe mowy, a potem głos zabrał Wojciech Kass – poeta, kustosz Muzeum K. I. Gałczyńskiego w Praniu, a przede wszystkim nasz przyjaciel. Jego wystąpienie warto przytoczyć w całości.

Wojciech Kass wygłasza laudację. Za nim stoją gospodarze, a obok Andrzej Kłopotowski (który podczas letnich igrzysk w Rzymie w 1960 roku, jako pierwszy polski pływak awansował do finału olimpijskiego).

Panie, Panowie, Młodzieży, Dzieci, Niemowlęta, a nawet Muzealne Bakterie i Pleśnie, które choć niewidzialne, to przynajmniej, mam taką nadzieję – słyszące.

Co przybliża mnie do Danuty i Krzysztofa Worobców? Z pewnością staż osiedleńczy i praca na Mazurach. Będzie tego już sześć lat. Ale przede wszystkim pewna wspólna cecha osobowości, a mianowicie to, że nasze tutejsze życie bardziej w glinie i drewnie ma budulec, niż w mitach, symbolach i innych abstrakcjach. Te przychodzą dopiero później, są konsekwencją pierwszych. Sądzę, że nasza zażyłość lokuje się na kręgu piątym dziesięciopunktowej tarczy, czyli pośrodku, ani za blisko ani za daleko. W sam raz tyle, aby spełnione zostały warunki przyjaźni. Bo bliżej to już byłaby tylko miłość.

Kiedy nie znałem jeszcze Worobców, robiąc wypady do Kadzidłowa, w tej przestrzeni widziałem tylko nieckę łąki i biały pomazurski domek z drewnianą werandą i pobielanymi ścianami. Z tego punktu zaczynali, prowadząc nader skromny barek gastronomiczny. Pamiętam, że przysiadłem przy tym domku z żoną i rodzicami, zamówiłem tosty i napoje. Nieopodal powstawały zręby dzisiejszej «Oberży pod psem». Tyle.

W ciągu dwóch lat stanęła galeria, sauna, spichlerzyk i ta wspaniała chata, gdzie odbywa się dzisiejsza uroczystość, chata, która dzięki determinacji gospodarzy wyrwana została ze szponów ziemi, a w konsekwencji – z paszczy pracowitych robaków. Złożyli to, co Polska Akademia Nauk oddała we władanie Natury, a właściwie jednemu z jej żelaznych praw – rozkładowi. Naukowcy ten cenny obiekt architektoniczny przeznaczyli naturze. W ostatniej chwili Worobcowie zmienili jego los i ofiarowali go kulturze. Wykonaliście swoją indywidualną pięciolatkę – w nadmiarze i z nadwyżką. Obiekt ten, od dzisiaj muzeum, jest świadectwem zarówno waszej postawy, jak i kultury materialnej naszego regionu. Świadectwem trwalszym niż tysiące słów rzucanych na wiatr w różnych instytucjach, po których pozostają co najwyżej gryzmoły na papierze.

Kiedyś przyrównałem Worobców do bohatera książki niemieckiego pisarza urodzonego w Ełku w 1926 roku, a zatytułowanej Muzeum ziemi ojczystej, która w literaturze niemieckiej obok Dzieci Jerominów Ernsta Wiecherta jest najwybitniejszą pozycją dotyczącą Mazur. Bohater książki Lenza powołuje do życia prywatne muzeum będące świadectwem prawdy historycznej. Kiedy tę prawdę zamierza zawłaszczyć ideologia i demagogia, postanawia spalić dzieło swojego życia. Tragiczny czyn. Niechaj Worobcowe muzeum świadczy prawdzie. Jesteście, moi drodzy, wcieleniem literackiego mitu, urzeczywistniacie go. Oczywiście nie życzę wam takiego epilogu, który na potrzeby struktury dzieła Lenza jest właściwie prologiem.

Udostępniacie dzisiaj wasze dzieło, wasz obszar prywatny obszarowi publicznemu, co też zasługuje na najwyższą pochwałę, albowiem teraźniejszość tego kraju ukazuje coś innego – to co publiczne staje obiektem pożądania prywaty, obszarem, po którym harcują Hunowie naszych czasów. Poeta Kazimierz Hoffman w wierszu Koniec wieku pisze: «Choroba dla mnie niewyobrażalna dotąd, a o której dowiedziałem się wczoraj: rak serca». Wystrzegajcie się oschłości serca – pisze inny poeta Zbigniew Herbert. Myślę, że ta oschłość staje się przyjaznym gruntem dla raka, choroby w znakomitej większości nieodwracalnej. Jeżeli taki rak dopadł ludzkość, jej przyszłość nie jawi się optymistycznie. Wystrzegajmy się raka serca, które jest oznaką człowieczeństwa.

Danuto i Krzysztofie macie piękne i pojemne serca – prywatne udostępniliście publicznemu, czym miała pożywić się ziemia udostępniliście kulturze, to, co wydawało się bezpowrotnie przemijać, przywróciliście życiu.

Jestem dumny i zarazem wzruszony, że mogę być współuczestnikiem tej inauguracyjnej uroczystości. Dziękuję Wam Worobcowie – artyści, rzemieślnicy i kreatorzy przestrzeni, przyjaciele i sponsorzy. Przyjmijcie w darze ode mnie i Jagienki starą maszynę do szycia marki «Singer». Niechaj kojarzy wam się z noblistą I. B. Singerem. Autor ten w swoich pięknych książkach opisał świat, który przestał istnieć, a więc niejako przywrócił jego ducha w materii słowa, choć przyznam marna to pociecha. Jest w tym pokrewieństwo z wami, co pisarz ocala w literaturze, wy Worobcowie – w architekturze. Zdaję sobie sprawę, że singerowska maszyna jest drobnomieszczańska, to znaczy pochodzi z obszaru miejskiego, ale tuszę, że zaszczepi się ona na wsi, pod chłopską strzechą.

I jeszcze jedno. Wśród zaproszonych gości widzę kustoszy. Chciałbym dać im nadzieję, że nie jest tak źle, że być może w razie utraty pracy, znajdziemy ją w tym muzeum.

w Kadzidłowie-Worobcowie, 15 X 2003″

Dumni gospodarze tuż przed otwarciem podwoi Muzeum „Mazurska Chata Podcieniowa z XIX w.” (na pierwszym planie „Markusz” – Jerzy Markuszewski).

Potem były pamiątkowe zdjęcia i najważniejsze, czyli przejście pod „starą-nową” chałupą, gdzie nastąpiło uroczyste przecięcie wstęgi, a następnie zwiedzanie. Zaproszeni goście, ba, nawet nasi przyjaciele byli zaskoczeni tym, co zobaczyli wewnątrz (tylko kilka najbliższych osób było wtajemniczonych, choć i oni nie znali szczegółów). W naszym zaproszeniu pisaliśmy przecież jedynie o otwarciu „przesypanej” chałupy – jak dawniej nazywano przenosiny chałup (o czym na początku XX wieku pisał etnograf i muzealnik Adam Chętnik), ani słowem nie wspominaliśmy o muzeum, bo to była niespodzianka.

Wspólne pamiątkowe zdjęcie (po prawej stronie – drugi i trzeci, śp. Edek i Marian, majstrowie-budowniczowie, na pierwszym planie – na „parterze”, pracownice Oberży: Aldona, Ania, Ula i Małgosia, obok Jagienka Kass z synem Brunem).

No i niespodzianka się udała – goście ujrzeli duże i bogato wyposażone trzyizbowe mieszkanie gbura – jak na Mazurach nazywano zamożnego gospodarza, z „czarną kuchnią” i spiżarnią (komorą) oraz jednoizbową szkołę wiejską z lat 30. XX wieku z izdebką dla nauczyciela, a na obszernym poddaszu ekspozycję etnograficzną. Oczywiście ówczesna ekspozycja była znacznie skromniejsza niż dzisiejsza, bo jest stale powiększana i uzupełniana o brakujące sprzęty (kilka dni temu wstawiliśmy odrestaurowaną, pięknie malowaną skrzynię posażną).

W trakcie zwiedzania i po nim były gratulacje i miłe dla nas słowa (podajemy niektóre z nich zgodnie z kolejnością wpisów do księgi pamiątkowej): „Podziwiam za wytrwałość, upór i skuteczność…” – Starosta Piski; „Zaiste prawdziwe «nowe życie pod starym dachem»” – Iwona Liżewska, konserwator zabytków i członek Stowarzyszenia Borussia z Olsztyna (stowarzyszenie realizowało wówczas projekt „Nowe życie pod starymi dachami”, w który nieświadomie się wpisaliśmy); „Czekamy na następny dom*, domek*, chałupę* (* – niepotrzebne skreślić) oraz uroczyste mianowanie wsi Worobcowo” – Zofia i Jerzy Markuszewscy (jak widać spodobała im się nazwa wymyślona przez Wojtka Kassa); „«Jaćwież» wyraża swój zachwyt” – Zbigniew Fałtynowicz (redaktor czasopisma „Jaćwież”); „Pasja, wiedza, poświęcenie, kasa i serce – wszystko dla podtrzymywania kultury i architektury Mazur” – Ania Błaszczyk; „Chylimy czoła przed ogromem pracy i serca […] potraficie tworzyć miejsca «zwykłe-niezwykłe», magiczne i pełne «zwykłego» ciepła […] jesteśmy dumni, że możemy czerpać inspirację z Waszej pracy przy budowie naszego domu” – Iza i Rafał Kubaccy; „Jesteśmy pełni uznania za Państwa trud w ratowanie cennego zabytku ludowej, mazurskiej architektury, której w terenie coraz mniej” – te słowa napisał prof. Marian Pokropek, etnograf, niekwestionowany autorytet (zmarł w 2023 roku), autor wielu prac na temat ludowego budownictwa, w tym na Mazurach, założyciel prywatnego Muzeum Polskiej Sztuki Ludowej w Otrębusach. Ze względu na rozpoczęty rok akademicki nie mógł wówczas przyjechać, ale odwiedzał nas później, obejrzał muzeum i napisał: „Po raz drugi miałem okazję być w Kadzidłowie i to, co zobaczyłem teraz, bardzo mnie ucieszyło, że tak wiele można było zrobić dla ochrony kultury tego regionu. Gratuluję i życzę z całego serca dalszych wspaniałych zbiorów, wystaw, osiągnięć” – M. Pokropek, Muzeum Sztuki Ludowej w Otrębusach, dawniej Uniwersytet Warszawski, 8 VIII 05.

Na koniec inauguracji muzeum był tradycyjny poczęstunek w Oberży i czas na długie rozmowy.

KRZYSZTOF A. WOROBIEC

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek