fbpx
HOME

Księga Przyjaciół

Dariusz Czaja Wyrazy wdzięczności
Któregoś dnia, ojciec, wracając z pracy w Hucie im. Lenina, wręczył mi grubą książkę: dwa elegancko wydane tomy w lakierowanych okładkach. Książka spoczęła, obok innych pozycji z ceramowskiej serii, w ohydnej biblioteczce mieszkania na czwartym piętrze komunistycznego bloku na Wieczystej, sławnej dziś (z powodu drużyny piłkarskiej) dzielnicy Krakowa. Nazwisko autora nic mi nie mówiło, ale tytuł intrygował. [...] Do "Obrazów Włoch" wracałem później wielokrotnie, robiąc z Muratowem obowiązkowe rundy w labiryncie Wenecji, spacerując z nim wśród jesiennego pejzażu Umbrii, albo chłonąc nieobliczalne szaleństwo i frenezję ulic Neapolu. Nie zdawałem sobie zapewne sprawy z tego, czym nasiąkam i co ta książka ze mną robi. Nie wiedziałem więc, że – jak w początkach miłosnego zauroczenia – jestem zgubiony, że już po mnie, że ta księga zaciąga nade mną niewidzialną czarowną zasłonę, z której nie wyplączę się przez lata.
Wojciech Kass Drzewo poezji. O poetyckiej sumie Lecha Sokoła
Cierpliwie wyczekał Lech Sokół swoją poetycką sumę i podał nam ją jako owoc pracy dojrzałej i mądrej, za którą kryje się postawa człowieka powściągliwego i cierpliwego, czerpiącego z tradycji Biblii, antyku i klasycyzmu. W tym sensie, choć Goethego nie sportretował w żadnym z wierszy, jest „goetheański” – jako poeta „łowca obrazów i kolekcjoner słów” i jako człowiek, nie raz w swoich wierszach przysiadający pod drzewem, bo w jego cieniu najlepiej się myśli.
Elżbieta Lempp Galeria jednej fotografii (36)
Z oprowadzania po kompleksie świątyń Angkor Wat (Kambodża), w lutym 2008, pamiętam trojaką strategię stosowaną do zabytków odkrytych w dżungli: pierwsza – trzymać naturę pod kontrolą, druga – przeciwieństwo pierwszej, trzecia - połączenie obu. Folię z negatywem, i kadrem twarzy wśród korzeni, opisałam: „świątynia Ta Prohm (dzika)”.
Beata Bolesławska-Lewandowska Muzyka w Laficie
Szukam nici łączących z Giedroyciem polskich kompozytorów. I tych emigracyjnych – jak Roman Palester, Andrzej Panufnik czy Konstanty Regamey; i tych z kraju – jak Zygmunt Mycielski, który od końca lat pięćdziesiątych regularnie odwiedzał w Laficie Józefa Czapskiego, Zofię i Zygmunta Hertzów, a także samego Giedroycia.
Agnieszka Papieska Reduta Lovecrafta
Jako siedmiolatek nie umiał się bawić, ale potrafił czytać i pisywał wiersze; w szkółce niedzielnej powziął przekonanie, że jeden dobry rzymski poganin jest wart tyle, co sześć tuzinów chrześcijan; a odkąd zrozumiał, że miriady słońc i światów wypełniają nieskończoną przestrzeń kosmosu, patrzył na człowieka jak na nic nieznaczący pyłek. Po osiemdziesięciu sześciu latach od śmierci Howarda Phillipsa Lovecrafta coraz bardziej uprawnione staje się twierdzenie, że był jednym z najważniejszych pisarzy amerykańskich XX wieku.
Krzysztof A. Worobiec Poznajemy okolicę. Cmentarze
Mazurskie cmentarze można podzielić na wyznaniowe – tam chowano wyznawców jednego obrządku religijnego (bywały wyjątki: na cmentarzu prawosławnym w Wojnowie są też pojedyncze groby katolickie), rodzinne - zakładane przy dworach, majątkach ziemskich a nawet pojedynczych domostwach w tzw. zabudowie kolonijnej - tam chowano członków jednego rodu, zakładane przy leśniczówkach i osadach leśnych oraz wojenne – tam spoczywają żołnierze polegli w czasach I wojny światowej.
Agnieszka Kania Fontanna czy lustro świata?
Edmund Gomansky zmienił osoby w kamienie, a z kamieni wyczarował przypowieści. Stworzył metafizyczne lustro; odbijają się w nim szaleństwo i pycha, powołanie i zazdrość, niepokój i śmierć. Nie wystarczy patrzeć – zdaje się mówić artysta, trzeba patrzeć wnikliwie i bez uprzedzeń, odnajdując w fontannie coś więcej niż postacie znane z podań.
Joanna Rolińska Akacje, które chcą porzucić kolce
Szukam w pamięci drzew, z którymi byli związani ważni dla mnie poeci. Aleksander Wat w Ałma Acie tęsknił za wierzbą z ulicy Rozbrat: „Lecz jeśli cię zapomnę, o sucha wierzbo z ulicy Rozbrat, niech uschnie moja ręka!”. Kazimiera Iłłakowiczówna wywoływała z pamięci „brzozy znajome od Dźwińska do Mołodeczna” [...]. A Piotr Mitzner w „Ekranach. Egzorcyzmach” pisze w o topoli z Parku Praskiego (ją wyróżnia), ale nie tylko o niej –nocą podgląda jak ściga się tam brzoza z jesionem, jak sapią dęby, jak „cały park / biega nago po parku / dla zdrowia”.
Jakub Dolatowski Sienniki, słomniki, Czerniec nad Dunajcem
"Zbiór poetów polskich XIX w." Pawła Hertza, „tylko” antologia, ale jednak na pewno – opus magnum autora, to jedna z kilku ponawianych lektur. Wieczorami sięgam często po któryś z tomów, by zanurzyć się – ale zwykle nie w wiersze, bo większość z nich jest dla mnie „wyblakła” i, jako że nie poruszają i nie zapadają w pamięć, wracam raczej nie do nich, a do not biograficznych, które zestawiał Hertz. To w nich niezmiennie się zaczytuję, tak są poruszające, czasem po prostu wstrząsające – choć skrajnie oszczędne (niekiedy nota to kilka słów, jakie Hertz zdołał o kimś skreślić; czasem nie ma w ogóle nic, nawet dat). Zbudowane w jakiś mistrzowski sposób - szczegóły warsztatu, fastryga i ściegi tej ogromnej pracy są niewidoczne.
poczta redakcyjna Zadymka
Pokażę wam, co znalazłam wczoraj na strychu. Dach pod ciężarem śniegu zaczął trzeszczeć, więc poszłam zobaczyć, jak sprawy się mają od podszewki. A ona, ta podszewka, stara, bo dom liczy ponad sto lat. Potknęłam się o taką skrzyneczkę, która okazała się pełna listów. Kiedyś były listy, ale teraz zostały tylko koperty. Było to kilkadziesiąt kopert adresowanych różnymi kolorami atramentu i różnymi charakterami pisma. Na markach pocztowych można było rozpoznać członków dynastii europejskich od Hohenzollernów po Habsburgów. Otworzyłem pierwszą z brzegu kopertę, była rzeczywiście pusta.

To, co zazwyczaj nazywamy przyjaźnią i przyjaciółmi, to są jeno znajomości i zażyłości zawiązane dla jakiejś okazji lub dogodności. W przyjaźni, o której mówię, zlewają się one i stapiają jedna z drugą w aliażu tak doskonałym, że zacierają i gubią bez śladu szew, który je połączył […]. „Bo to był on; bo to byłem ja”.
Michel de Montaigne

Warto również przeczytać...