Agnieszka Papieska
Sobowtór Bartleby’ego
Nie można bezkarnie wycofać się z życia. Ceną, jaką płaci bohater, jest przerażenie – przed jego oczyma zaczyna wyłaniać się obraz egzystencjalnego koszmaru. Ulicami „wypatroszonego, złupionego, splugawionego” miasta ciągnie odrażający tłum: potwory w kamizelkach, potwory za szybami samochodów, potwory obarczone rodziną. Jest coś szalenie niepokojącego w założeniu, że wystarczy – wskutek splotu okoliczności – znaleźć się poza nawiasem życia poddanego rygorowi ładu, by ujrzeć piekielne oblicze rzeczywistości. Z tego miejsca możliwe są tylko dwie drogi: mozolny powrót do codzienności, wymagający narzucenia chwiejnej egzystencji jarzma dyscypliny (czego odpowiednikiem byłoby układanie lipogramów czy palindromów), lub samobójstwo.