HOME

Księga Przyjaciół

Krzysztof A. Worobiec Muzeum cz. 6 – „Małe opowieści” czyli historia tkwi w szczegółach…
Na ścianie dużej izby muzeum wisi obraz, a raczej drewniana tablica, na której namalowane są jeleń i koziołek na leśnej polanie, a między nimi znajduje się czterowiersz (częściowo wydłubany w drewnie). Jego autorem był Karl Heinrich August Weichsel, mistrz górniczy z Helmstedt w górach Harzu [...]. Pewnego jesiennego dnia 1829 roku grupa biesiadników spotkała się w restauracji nad rzeką Oker. Każdy miał wygłosić toast, a autor najlepszego z nich miał zostać nagrodzony. Ponieważ rzecz działa się w gospodzie, nagrodzony oczywiście wyskokowym napojem pitym za jego zdrowie. Weichsel, pochodzący z gór lesistych i bogatych w rozmaite rudy, rozejrzał się podobno po okolicy, popatrzył na lasy i góry, po czym wygłosił zwycięski toast. W tym samym roku został on opublikowany, a wkrótce stał się wyjątkowo popularny. Był drukowany, haftowany na makatach, malowany i nawet trafił na Mazury, do gospody w małej wiosce Krzywe (Krummendorf) niedaleko Mrągowa, a po wielu latach do naszego muzeum w Kadzidłowie.
Joanna Rolińska „Chwila milczenia cieniom, a z chwil tych – całe lata milczące”
W dwóch utworach Jerzego Ficowskiego mamy dwa rodzaje ciszy, tę skażoną hukiem eksplozji, która już zawsze będzie się odnajdywać w jej cieniu i tę, która potrafi jeszcze cieszyć się sobą, zatopić w sobie, przynieść ulgę. Ciszę pisanego wiele lat po wojnie "Antraktu" i ciszę z niedokończonej noweli, której pomysł powstał w trakcie walk lub bezpośrednio po nich. Pamięć o Powstaniu Warszawskim pełna gorzkiej, dręczącej ciszy narastała w poecie w miarę upływu lat. Dlatego "Antrakt" mógł powstać dopiero wiele lat po wojnie.
Marek Pacukiewicz Siena
Wracam do zakończenia "Listów z mojego Rzymu". Gustaw Morcinek z zachwytem patrzy na widok rozciągający się z kopuły Bazyliki Świętego Piotra: „…na jej szczycie nie czujesz się mizernym, lecz wolnym człowiekiem pełnym pokory. I wtedy zdumiewa Cię radośnie wszystko; i sama kopuła, jako doskonały wyraz czyjegoś umiłowania piękna i nieskazitelnej harmonii, i ta bliskość błękitu nad Tobą, i to słońce pławiące się w owym błękicie, i to miasto szumiące pod Tobą jak szare morze bez granic, i ta nieobeszła przestrzeń pod niebem i biegnące cienie drogi po wszystkie strony świata, i to dalekie morze na nieboskłonie, zanurzone w opalowej mgiełce”. I we wszystkim tym, i we wszystkich swoich przeżyciach, odnajduje Morcinek „Gesta Dei per homines”… Moje doświadczenie jest jakby rewersem doświadczenia pisarza: zamiast iluminacji nieskończonej przestrzeni był to raczej moment w cieniu, na marginesie przepływu piękna. Niczym w oku cyklonu, pośród dyskursu filozofów i fal obrazów – i dzięki nim – odnalazłem chwilę ciszy i spokoju.
poczta redakcyjna „Ba!” Wojciecha Kassa na scenie Muzeum im. K. I. Gałczyńskiego w Praniu
Po czterech latach Łukasz Borkowski wraca do poematu Wojciecha Kassa, przekładając go tym razem na scenę. Spektakl-monodram? Tak, choć najwłaściwszym określeniem jest chyba „zdarzenie” albo po prostu „spotkanie”. „Realizacja w Teatrze Polskiego Radia – pisze Borkowski - siłą rzeczy bazowała na wyobraźni słuchaczy, do której odwoływały się tła, efekty i dźwięki wykorzystane w słuchowisku. Skupiłem się na budowaniu roli za pomocą dźwięku, głosu, przestrzeni fonicznej, a także na rozczytywaniu muzyczności poematu – jego rytmu zapisanego w poetyckiej strukturze słowa. Co by było jednak, gdybym miał poemat wykonać na scenie? Gdybym nie mógł schować się za «sitem» mikrofonu, tylko musiał skonfrontować się z widzem, spojrzeć mu w oczy? Kim powinna być postać, która wyjdzie na scenę?".
Ewa Bieńkowska Pisane nocą
Ktoś, kto interesuje się bliżej Herlingiem — „synem czasu” — ma do dyspozycji niezwykle złożoną i konsekwentną całość: "Dziennik pisany nocą", eseje, opowiadania, rozmowy, wywiady. Czy zwykłą oczywistością będzie stwierdzenie, że w każdej z tych odmian twórczości autor zarysowuje się jako ta sama osoba (z rozmaicie przenoszonymi akcentami)? "Dziennik" zawiera przecież fragmenty eseistyczne i „embrionalne” szkice opowiadań. Ale Herling do opowiadań dorzuca coś nowego dla autora "Dziennika". Czyni niepokojącym problemem dwie sprawy wyczuwalne słabiej w "Dzienniku": radykalizm (moralny, metafizyczny) oraz irracjonalność (przeciwstawioną kultowi rozumu u współczesnych). Można tu odpowiedzieć, że opowiadania są mniej wiążące od zapisów "Dziennika" — włada nimi zmyślenie, fikcja narracyjna, skrót, symbol. Ale u Herlinga te funkcje wydają się odwrócone — pisarz jest śmielszy i bardziej może osobisty w nowelach, gdzie konwencja zdrowego rozsądku przestaje obowiązywać.
Marcin Sabiniewicz Tutaj
Czy Miłosz wiedział o pojawieniu się samicy junko w Polsce dwa lata po napisaniu wiersza, w którym zawarł swojego rodzaju pakt z Kalifornią? Ten mały ptak musiał przefrunąć nad częścią kontynentu amerykańskiego, Atlantykiem i północną Europą, żeby dotrzeć na Hel. Pokonał tę samą drogę (tyle że w odwrotnym kierunku), którą miała przebyć (w snach, jako ćwiczenie z niemożliwości), żeby spotkać się z poetą jego pierwsza miłość, Gabriela Kunat, bohaterka wiersza "Elegia dla NN" z 1962 roku, napisanego po jej śmierci w tymże roku w Sopocie. O czym to wszystko świadczy? O niewidzialnej nici, jaką aż po dziś dzień junko spajają kontynenty i ludzkie losy? O tym, że ziemia nie jest domem dla ludzi i poruszać się po niej swobodnie mogą potomkowie gadów, ptaki, nie my? Oba pytania wywiedzione są z ducha Miłosza.
Katarzyna Kuczyńska-Koschany Pod tlenem – 55 sonetów (XXIX)
Rilke próbuje, jak się zdaje, wyrazić istotę przemijania. Wszyscy poeci, wszystkie poetki wszystkich czasów – to właśnie robią. Ostatnio, w przejmującym studium o umieraniu "Dunaj. Chyłe pola", rozpisanym na 58 cząstek, Małgorzata Lebda, notuje jakby mimochodem [...], zwracając się do walczącego ze śmiercią psa: „Jesteś jak wiersz – jeśli wiesz, o co mi / chodzi – wydarzeniem, które nie ma / końca”. Rilke czyni to w stylu wysokiego modernizmu, także poprzez umieszczenie w samym centrum ludzkiej vanitas niebywałej niepochwytności twórczego natchnienia, wzmacniając jeszcze tę niepochwytność uśmiechem dziewczęcym, samotnością o świcie, płomieniem świecy, światłem odbitym.
Mariusz Wilk Zazierkale Morozowa
Po powrocie do Kondy znalazłem za pieczką w pracowni akwaforty Morozowa z lat osiemdziesiątych z cyklu "Zaonieże". W pieczce dawno nie palono. Akwaforty trochę zwilgotniały. Przesuszyłem je w zachwycie, rozwieszając na ścianie. Najpierw tytułowa zaonieżska ilustracja "Dom na drzewie". Niczym mój "Dom nad Oniego" wrośnięty w wysoką topolę jakby chciał się wspiąć i ulecieć. Powyżej ptak w sieci, to niemożność odlotu. W koronie drzewa słuchamy bylin, siedząc w kiżance na gałęziach. Na sąsiednim drzewie pasie się koń. Drogą pomiędzy drzewami idzie zaonieżska babula. Jak gdyby z rybami się snuła. Toli baba? Toli rusałka? Toli surrealizm onieżski, toli oniryczne Zazierkale?
Jacek Hajduk Nad Owidiuszem (8)
Ameryka jest i pozostanie mitem. Jestem tu nie po to, by poznać ją taką, jaka jest naprawdę, ale by utwierdzić się w swoich o niej wyobrażeniach. [...] Owidiusz zrozumiał to lepiej i wcześniej niż inni. Jego "Metamorfozy" to nie tylko popis erudycji i językowej maestrii, ale też zwierciadło duszy. Każda przypowieść, każdy mit, z których utkał swoje opus magnum, to w istocie powtórzenie i przetworzenie czegoś, co u samego zarania nie było niczym wyjątkowym; stało się czymś właśnie takim dopiero za sprawą poezji.
Jan Zieliński Spod powieki (K)
Numer jubileuszowy z okazji pięćdziesięciolecia miesięcznika „W Drodze”. Już w pierwszym tekście, w rozmowie z roku 2006 z pierwszym redaktorem pisma, o. Marcinem Babrajem OP, pod z Majakowskiego wziętym tytułem "Żeby nas nie zatłukły kanarki" rewelacyjna dla mnie informacja o genezie tytułu pisma: „Chodziły mi po głowie różne pomysły. Długo myślałem o tytule związanym z prawdą, ale był on niewygodny ze względu na skojarzenia z moskiewską «Prawdą». Łacińska wersja «Veritas» kojarzyła się z PAX-em i jego wytwórnią świec i past do butów. Pewnego dnia wpadła mi w ręce powieść Jorisa-Karla Huysmansa «W drodze»". [...] Kto by pomyślał: autor dekadenckiej powieści "Na wspak" patronem poznańskiego pisma katolickiego.
Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
„Księga Przyjaciół” jest czasopismem internetowym. Publikujemy w nim wiersze, szkice, wspomnienia, recenzje książek. Co tydzień „Księga” wzbogaca się o kolejne cztery wpisy zaprzyjaźnionych z nami autorów, którzy zechcieli podzielić się swoimi wrażeniami.

To, co zazwyczaj nazywamy przyjaźnią i przyjaciółmi, to są jeno znajomości i zażyłości zawiązane dla jakiejś okazji lub dogodności. W przyjaźni, o której mówię, zlewają się one i stapiają jedna z drugą w aliażu tak doskonałym, że zacierają i gubią bez śladu szew, który je połączył […]. „Bo to był on; bo to byłem ja”.
Michel de Montaigne

Autorzy
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek