HOME

Księga Przyjaciół

Krzysztof Bielawski Epistolariusz biblioteczny – listy do Hajduka (I)
Ciągle zadziwia mnie Focjusz i jego "Biblioteka" z tą żelazną konsekwencją ciągłej lektury i pracowitych wypisów i z tym przejmującym wstępem, w którym czytanie jest jedynym możliwym i osiągalnym substytutem realizacji tej najważniejszej wspólnoty, jaką tworzy rytuał wspólnego czytania. To uporczywe, powtarzane do znudzenia na początku każdego rozdziału ἀνεγνώσθη – „zostało przeczytane” czyli „przeczytaliśmy…”. Focjusz był czytelnikiem uważnym. Jego technika czytania jest przedmiotem uporczywych badań naszych kolegów filologów i historyków [...]. Zdaje się ich niepokoić nieco to, że ewidentnie Focjusz jedne dzieła dokładnie streszczał, analizował i oceniał, a inne ledwie co wspominał, jakby niewarte były dokładniejszego studiowania [...]. Ta właśnie cecha "Biblioteki" jest dla mnie osobiście dowodem życia i wrażliwości, oddechem prawdziwości lektur, których nie da się mierzyć od sztancy, tak jak nie da się oceniać i hierarchizować ich „ważności”, ponieważ wszystkie razem tworzą uniwersum wrażliwości, w jakiej toczy się nasze życie i nasze dorastanie.
Wojciech Majcherek Pradziadek
Nie ma już śladu po domu Kruszyńskich. W czasie II wojny  światowej zajęli go Niemcy i potem zniszczyli. Leon Lubomir leży na cmentarzu w Turku. Miasto pamięta o nim, zasłużonym społeczniku. Jakiś czas temu wydana została przez miejscowe muzeum książka, zbierająca wszystkie prace Kruszyńskiego poświęcone historii Turku. Jedna z ulic nowego osiedla domów jednorodzinnych zyskała patrona w osobie mojego pradziadka. Powstała też wśród młodzieży tureckiego liceum inicjatywa, by Miejski Dom Kultury zyskał imię Leona Lubomira Kruszyńskiego. To miły gest, ponieważ w latach 60. ubiegłego wieku kierowniczką tej placówki była moja mama.
Katarzyna Kuczyńska-Koschany Pod tlenem – 55 sonetów (XXXII)
Sonet piąty, anemonowy (zawilcowy) otwiera triadę wierszy o kwiatach , w szóstym sonecie Rilke, poeta-ogrodnik, po raz kolejny w swej poezji przygląda się róży-królowej, w siódmym zaś kwiatom w ogóle – jako szczególnemu fenomenowi. W sonecie piątym mowa o istnieniu kwiatu jako istnieniu czystym. Kielich rozchyla się powoli: pełnia otwarcia to już pobliże zamierania, granica rozpadu. [...] Otwarty anemon nocą – na łące anemonów o zamkniętych we śnie płatkach – to taki sam wyjątek jak poeta wśród zwyczajnych ludzi.
Mariusz Wilk Szujnawołok (Byl)*
Po sześciu godzinach walki udało im się podejść do rybackiego stanowiszcza, gdzie miejscowi ukrywali się przed strietnikiem. Zmęczeni zalegli spać pokotem... Zaduch w faterze był taki, że radcę tytularnego Rybnikowa od razu wypchnęło na zewnątrz. Położył się z rybakami u ogniska. Na moment usnął... Raptem obudziła go dziwna ni to pieśń, ni mowa. Dziś powiedziałbym: zaonieżski rap. Otworzył oczy i ujrzał twarz starca nad ogniem. Starzyk opowiadał zaśpiewem zebranym przy ognisku o Sadko. Nie dowierzając uszom, filolog i etnograf w Rybnikowie ocykali się od razu.
ks. Jan Sochoń Nieskończenie kochająca Tajemnica
Przywołuję wiersz Miłosza "Sens" z tomu "Dalsze okolice". Kiedy nad nim rozmyślam, widzę samego poetę, obarczonego ciężarem dramatycznego losu, mądrego, bo dźwigającego oścień egzystencjalnej kruchości, poszukującego Boga i Boga się lękającego, marzącego o sławie i niegodzącego się na rolę narodowego wieszcza. Wyobrażam go sobie, jak idzie przez życie, raz wolniej, raz przyśpieszając kroku. Jak pragnie zmysłowych podniet, a zarazem chce aury kontemplacji i duchowego uciszenia. [...] A skoro śmierć podąża niespiesznie wraz z każdym naszym gestem, każdym ruchem, zaakceptujmy ten stan rzeczy. To konieczny warunek, żebyśmy mogli zobaczyć „podszewkę świata”, przyjrzeć się osobistemu życiu i uświadomić sobie, co naprawdę znaczyło bycie człowiekiem. Kiedy umrzemy, nareszcie „to, co się nie zgadzało, będzie się zgadzać, a to, co było niepojęte, stanie się pojęte”. A jeżeli nie ma „podszewki świata”, jeżeli „drozd na gałęzi nie jest wcale znakiem / Tylko drozdem na gałęzi”, co wtedy? Nie pierwsi się nad tym zastanawiamy.
Przemysław Pawlak „Czego potrzebujesz, duchu młody?”
Poznaliśmy się w pożyczonym czasie, bo w maju 2014 roku Włodzimierz Mirski miał już skończone osiemdziesiąt lat. Jeśli wierzyć statystycznej średniej długości życia mężczyzn w Polsce, był już mocno po terminie. On od trzydziestu lat odzyskiwał stracony czas – pod rękę z Marcelem i Stachem – dla mnie to była pierwsza w życiu konferencja naukowa. I od razu w Zakopanem, w willi Renesans, nieopodal wypełnionej obrazami Okszy, zjazd poświęcony oczywiście Witkacemu. Dzieliło nas czterdzieści sześć wiosen. Nie wiedzieliśmy, ile następnych wspólnie ujrzymy, niezbyt nas to wtedy zajmowało.
Świadectwa Zofia Dąbrowa „Ekologia pustki”
Pustka staje się przestrzenią otwartości, zaproszeniem do słuchania, niekiedy zaproszeniem do wspólnego milczenia, które może być innym rodzajem opowiadania - takim, które pozwala wybrzmieć temu, co subtelne i kruche. „Pustka ("die Leere") nie jest zwykłym brakiem. To, co puste, nie jest nicością, lecz sposobem, w jaki byt daje się doświadczać w swojej nieobecności”. Dla Heideggera nicość i pustka są warunkiem ujawnienia się bytu - jedynie tam, gdzie coś zanika, wietrzeje i rozmywa się, może pojawić się nowe znaczenie, nowy byt. Nie jest to więc, ortodoksyjne przeciwieństwo obecności, lecz jego tło, warunek, swoiste dopełnienie.
poczta redakcyjna Julia Juryś „Płacze płacze pan Hilary…”
Szukam fotografii.  [...] Józef Czapski siedzi  w szarym szlafroku (chyba) na swoim wyświechtanym  fotelu koloru bordo. Ja siedzę obok na poręczy fotela w letniej żółtej sukience w ciapki, obejmując Józefa Czapskiego lewym ramieniem. Jest lato, za oknem widać liście drzewa. Zapewne widać też fragmenty pokoju, białe szafki za nami, tego nie pamiętam. Jest to zdjęcie z ostatnich lat życia Józefa Czapskiego. Przeszukałam dom od góry do dołu. Nie znalazłam. [...] Diabeł nakrył ogonem. Gdzieś jednak jest. Ktoś je zrobił, ktoś ma, ktoś mi pokazał albo przesłał. Bardzo proszę o pomoc. Zależy mi na tym zdjęciu, bo jest żywe i pokazuje kawałek tamtego czasu.
Andrzej Stanisław Kowalczyk Diagilew Lido 1929
Niełatwo powiedzieć, kim był Siergiej Diagilew. Przede wszystkim impresariem i założycielem grupy Les Ballets russes, której spektakle odmieniły oblicze XX-wiecznego baletu i w ogóle tańca. Diagilew nie mógłby tego dokonać, gdyby sam nie był artystą, kimś, kto na własną rękę i na własne ryzyko poszukuje piękna, aby je podarować innym.
Elżbieta Lempp Galeria jednej fotografii (67)
"Dlaczego wszyscy pamiętają tylko mój "Blaszany bębenek"? Przecież zrobiłem tyle innych filmów". Tak Volker Schlöndorff zareagował na moją uwagę, że bardzo lubię ten film. Spotkaliśmy się, 30 listopada, na umówionym - dzięki pracownicy Instytutu Goethego, pani Renacie, opiekującej się reżyserem w Warszawie - fototerminie. Miejsce znalazłam ja. Blisko. Przy placu Trzech Krzyży - na tyłach hotelu, w którym miał pokój. Ale już sam portret - wersja, którą wybrałam spośród dziesięciu ujęć - jest dziełem Volkera Schlöndorffa.
Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
„Księga Przyjaciół” jest czasopismem internetowym. Publikujemy w nim wiersze, szkice, wspomnienia, recenzje książek. Co tydzień „Księga” wzbogaca się o kolejne cztery wpisy zaprzyjaźnionych z nami autorów, którzy zechcieli podzielić się swoimi wrażeniami.

To, co zazwyczaj nazywamy przyjaźnią i przyjaciółmi, to są jeno znajomości i zażyłości zawiązane dla jakiejś okazji lub dogodności. W przyjaźni, o której mówię, zlewają się one i stapiają jedna z drugą w aliażu tak doskonałym, że zacierają i gubią bez śladu szew, który je połączył […]. „Bo to był on; bo to byłem ja”.
Michel de Montaigne

Autorzy
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek