Ewa Bieńkowska
Parę słów na wstępie „Domu powrotów”
Te szkice, tak jak moje książki, są związane z podróżami, literaturą, krajobrazem, malarstwem – z przyjaźniami, które podtrzymują każdy mój krok. Biorą się z toku mojego życia poza Polską i w Polsce. Dzisiaj zdaję sobie sprawę, że należały do procesu samowychowawczego, uczenia się i formowania siebie, w nie zawsze jawnym, lecz wyczuwalnym związku z czasem i okolicznościami, w których się znajdowałam. O ile powstające w tych samych latach książki były pracami długotrwałymi, krzepnącymi z trudem, o tyle szkice, jak sądziłam, miały być spontaniczne, związane ze szczęściem chwili, tygodnia, miesiąca. Nie zawsze się to udawało, choć w szkicu jest coś osadzonego w przeżywanym dniu, który zabarwia swoją treścią, zarazem nie obciążając obawą, że zostanę na długo przykuta do stołu.