HOME

Księga Przyjaciół

Świadectwa Zofia Dąbrowa „Ekologia pustki”
Pustka staje się przestrzenią otwartości, zaproszeniem do słuchania, niekiedy zaproszeniem do wspólnego milczenia, które może być innym rodzajem opowiadania - takim, które pozwala wybrzmieć temu, co subtelne i kruche. „Pustka ("die Leere") nie jest zwykłym brakiem. To, co puste, nie jest nicością, lecz sposobem, w jaki byt daje się doświadczać w swojej nieobecności”. Dla Heideggera nicość i pustka są warunkiem ujawnienia się bytu - jedynie tam, gdzie coś zanika, wietrzeje i rozmywa się, może pojawić się nowe znaczenie, nowy byt. Nie jest to więc, ortodoksyjne przeciwieństwo obecności, lecz jego tło, warunek, swoiste dopełnienie.
poczta redakcyjna Julia Juryś „Płacze płacze pan Hilary…”
Szukam fotografii.  [...] Józef Czapski siedzi  w szarym szlafroku (chyba) na swoim wyświechtanym  fotelu koloru bordo. Ja siedzę obok na poręczy fotela w letniej żółtej sukience w ciapki, obejmując Józefa Czapskiego lewym ramieniem. Jest lato, za oknem widać liście drzewa. Zapewne widać też fragmenty pokoju, białe szafki za nami, tego nie pamiętam. Jest to zdjęcie z ostatnich lat życia Józefa Czapskiego. Przeszukałam dom od góry do dołu. Nie znalazłam. [...] Diabeł nakrył ogonem. Gdzieś jednak jest. Ktoś je zrobił, ktoś ma, ktoś mi pokazał albo przesłał. Bardzo proszę o pomoc. Zależy mi na tym zdjęciu, bo jest żywe i pokazuje kawałek tamtego czasu.
Andrzej Stanisław Kowalczyk Diagilew Lido 1929
Niełatwo powiedzieć, kim był Siergiej Diagilew. Przede wszystkim impresariem i założycielem grupy Les Ballets russes, której spektakle odmieniły oblicze XX-wiecznego baletu i w ogóle tańca. Diagilew nie mógłby tego dokonać, gdyby sam nie był artystą, kimś, kto na własną rękę i na własne ryzyko poszukuje piękna, aby je podarować innym.
Elżbieta Lempp Galeria jednej fotografii (67)
"Dlaczego wszyscy pamiętają tylko mój "Blaszany bębenek"? Przecież zrobiłem tyle innych filmów". Tak Volker Schlöndorff zareagował na moją uwagę, że bardzo lubię ten film. Spotkaliśmy się, 30 listopada, na umówionym - dzięki pracownicy Instytutu Goethego, pani Renacie, opiekującej się reżyserem w Warszawie - fototerminie. Miejsce znalazłam ja. Blisko. Przy placu Trzech Krzyży - na tyłach hotelu, w którym miał pokój. Ale już sam portret - wersja, którą wybrałam spośród dziesięciu ujęć - jest dziełem Volkera Schlöndorffa.
Ewa Bieńkowska Parę słów na wstępie „Domu powrotów”
Te szkice, tak jak moje książki, są związane z podróżami, literaturą, krajobrazem, malarstwem – z przyjaźniami, które podtrzymują każdy mój krok. Biorą się z toku mojego życia poza Polską i w Polsce. Dzisiaj zdaję sobie sprawę, że należały do procesu samowychowawczego, uczenia się i formowania siebie, w nie zawsze jawnym, lecz wyczuwalnym związku z czasem i okolicznościami, w których się znajdowałam. O ile powstające w tych samych latach książki były pracami długotrwałymi, krzepnącymi z trudem, o tyle szkice, jak sądziłam, miały być spontaniczne, związane ze szczęściem chwili, tygodnia, miesiąca. Nie zawsze się to udawało, choć w szkicu jest coś osadzonego w przeżywanym dniu, który zabarwia swoją treścią, zarazem nie obciążając obawą, że zostanę na długo przykuta do stołu.
Świadectwa Henryk Citko „Kalendarium Zbigniewa Herberta”
Mimo dużej objętości "Kalendarium" nie pretenduje do przedstawienia wszystkich faktów z życia Herberta. Zapewne pozostaną niewiadomą szczegóły jego licznych podróży, szczegóły przyjaźni, których część kulis udało się odsłonić dzięki listom. Herbert w liście do prof. Aleksandra Fiuta określił siebie jako „poetę masek”. To określenie wydaje się adekwatne nie tylko w odniesieniu do jego poezji, ale także do życia – na początku lat siedemdziesiątych ukuł dewizę, którą wielokrotnie później powtarzał: „[…] człowiek nie jest tym, czym jest w istocie – a któż z nas wie, kim jest – tylko tym, czym chciałby być”, uważając ją za swoje „podstawowe odkrycie z dziedziny psychologii”. Nie będzie odkrywcze stwierdzenie, że podobnie jak inni twórcy w swoich utworach przez słowa chciał oddać takiego siebie, jaki chciałby być, a jaki w rzeczywistości nie zawsze był. Czytelnicy Herberta oraz opracowań dotyczących tej twórczości i jego życia mają wybór, jak chcą go postrzegać.
Beata Bolesławska-Lewandowska Teresa Chylińska
Teresa Chylińska całe swoje życie zawodowe poświęciła badaniom nad życiem i twórczością Karola Szymanowskiego. Nie ma na świecie drugiej osoby, która oddałaby tak wielkie zasługi dla dokumentacji i udostępniania wiedzy o tym wybitnym twórcy. To pod jej redakcją ukazała się w Polskim Wydawnictwie Muzycznym wielotomowa edycja źródłowo-krytyczna dzieł Szymanowskiego, a także wielotomowe opracowanie jego korespondencji i pism. Jest też autorką trzytomowej monografii Karola Szymanowskiego oraz kilku innych publikacji książkowych poświęconych jego życiu i muzyce. Są to pozycje fundamentalne dla polskiej i światowej muzykologii, wyznaczające podstawy badań nad dorobkiem Karola Szymanowskiego i stanowiące bezcenny punkt odniesienia dla kolejnych pokoleń naukowców.
Jan Zieliński Spod powieki (M)
Tom pism Matki Elżbiety Czackiej "O niewidomych". Stałe poczucie apostolstwa („Dzieło nasze ma na celu apostolstwo wśród niewidomych, a z niewidomymi apostolstwo wśród widzących”). Apostolstwo przez książki („Listy dziękczynne, które często przychodzą do Biblioteki, ukazują dostatecznie, jak płodnym jest apostolstwo książek”. Marginalne, bez ostentacji, wzmianki o kontaktach z ludźmi wybitnymi: „Stąd dyrektywa Ojca św. Piusa X, gdy był jeszcze Nuncjuszem w Warszawie dawał mi rady w sprawach zgromadzenia, kładł wielki nacisk na to, by niewidomi byli otoczeni ludźmi, którzy by potrafili zapełnić im umysł tym, co jest warte, by zajmowało umysł ludzki”; „Są także i tacy […], którzy przychodzą, by się nauczyć cierpieć. By nauczyć się żyć dla Boga”. Nazwisk nie ma, ale można się domyślać. Jerzy Liebert? Rafał Marceli Blüth? Potrzeba zwięzłości: „Braille mówił: «Nasze sposoby pisma i druku zajmują wiele miejsca na papierze; trzeba więc ścisnąć myśli w możliwie najmniejszej liczbie słów»”. Powiem krótko: mądra książka.
Ewa Pobłocka Konkurs
Od wielu miesięcy radiowa Dwójka emituje audycje poświęcone historii Konkursów Chopinowskich [...]. Prowadzący audycje nadali nawet wspólne określenie dla gry gigantów pierwszej połowy XX wieku, tworząc dla nich specjalny kącik „kosmitów”. Co odróżnia „kosmitów” od innych? Moim zdaniem jest to bardzo szczególne poczucie czasu, niezwykła dbałość o brzmienie fortepianu, słyszenie tego co jest między zapisanymi nutami. Jednym słowem – „magia”. Tamci pianiści niczego nie robią, oni po prostu słyszą. Słuchają i słyszą inaczej i posiadają tak wspaniałe umiejętności pianistyczne, że potrafią to przekazać. [...] Na jakiego Chopina czekam w roku 2025? Otóż czekam na Chopina „kosmitów”, z ich giętką frazą, ze śpiewnym tonem, Chopina świetlistego, roztańczonego, czekam na „żal”, który ma w sobie cień rozpaczy, na szlachetną melancholię, na magię.
Joanna Ugniewska Rok 2025 – dwie włoskie rocznice
Italo Calvino i Pier Paolo Pasolini wywodzili się z pokolenia urodzonego w latach dwudziestych, zdążyli poznać wojnę i ruch oporu, powojenne „ukąszenie heglowskie”, porzucili komunistyczną wiarę w nowe lepsze jutro, poznali mechanizmy kultury masowej, a jednak trudno sobie wyobrazić dwóch bardziej różnych twórców. [...] Co powiedzieliby dziś, biorąc do ręki niezliczone powieści o nieszczęśliwym dzieciństwie, sekretach rodzinnych, miłosnych komplikacjach, napisane płaskim stylem, lepiej pasującym do scenariuszy niż prozy narracyjnej? Mimo wszystkich różnic jedno z pewnością ich łączyło: przekonanie, że literatura jest językiem, ten zaś musi być radykalnie różny od operującego kalkami języka codziennej komunikacji.
Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
„Księga Przyjaciół” jest czasopismem internetowym. Publikujemy w nim wiersze, szkice, wspomnienia, recenzje książek. Co tydzień „Księga” wzbogaca się o kolejne cztery wpisy zaprzyjaźnionych z nami autorów, którzy zechcieli podzielić się swoimi wrażeniami.

To, co zazwyczaj nazywamy przyjaźnią i przyjaciółmi, to są jeno znajomości i zażyłości zawiązane dla jakiejś okazji lub dogodności. W przyjaźni, o której mówię, zlewają się one i stapiają jedna z drugą w aliażu tak doskonałym, że zacierają i gubią bez śladu szew, który je połączył […]. „Bo to był on; bo to byłem ja”.
Michel de Montaigne

Autorzy
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek