fbpx
HOME

Księga Przyjaciół

Wojciech Karpiński Strona z dziennika: Berlin
Po raz pierwszy jasno ujrzałem planowaną książkę o Berlinie stojąc przy Bramie Brandenburskiej i patrząc na jedno drzewko i na puste pole ciągnące się daleko aż za Potsdamer Platz. I potem, gdy nieraz wracając z barów przejeżdżałem przez Fuggerstraße, gdzie Gombrowicz leżał przez dwa miesiące, przez Tiergarten aż do Hansaplatz, często spod kół czmychały króliki. Myślałem wtedy o wierszu Miłosza o zającu, myślałem o Gombrowiczu, myślałem o duchach nawiedzających mnie w tym mieście, przecież nie pięknym jak Paryż, czy Wenecja, czy Rzym czy Florencja, nie będącym takim spiętrzeniem energii jak Nowy Jork. W Berlinie fascynowała mnie domagająca się odczytania pustka tam, gdzie kiedyś był ruch i znów będzie, fascynowały mnie duchy tego miasta, nieobecność, brak, spokój podszyty trwogą, niepamięć zasłaniająca pokłady pamięci. Nic mnie nie odrywało od śledzenia moich zwidów. Berlin do mnie mówi w czasie teraźniejszym, ale teraźniejszość w tym mieście nie jest dla mnie najważniejsza.
Artur Urban Rubiny Stempowskiego
Stempowski wysoko cenił epigramaty, aforyzmy. Mówił, że gdyby był poetą, pisałby wiersze gnomiczne. Z ich lapidarności wyłania się prawda, która nie potrzebuje sztafażu. Wymagają za to doskonalenia, szlifowania, aby nabrać stosownej prostoty. Szczególnie bliski Stempowskiemu był nowołaciński dystych Janusa Vitalisa [...]. Tłumaczył go: „Patrz co może los: nieruchomości rozsypują się w proch, rzeczy zaś przeznaczone do wiecznej płynności pozostają”. W esejach i listach Stempowski wzmiankuje ten dwuwiersz wielokrotnie – po raz pierwszy w "Księgozbiorze przemytników", wyjaśniając, że przeczytał go w karpackiej kryjówce zimą 1939/40, a wizja Tybru płynącego pośród ruin Rzymu przywiodła mu na myśl Wisłę w bombardowanej Warszawie.
Świadectwa Maja Komorowska „Żal po Ewie Krasińskiej”
Kiedy Ewa skakała wzwyż na zawodach, byłam z nią. Kiedy zdawała na anglistykę, czekałam pod drzwiami na uniwersytecie... Byłyśmy razem we wszystkim. Ewa Krasińska była piękna, nieśmiała i delikatna. O wielkiej inteligencji, która wybuchła w pracy literackiej, tłumaczeniach. Była wspaniałą tłumaczką.
Robert Papieski Mistrz ceremonii
Panuje opinia, że to nie tyle Gruzini stworzyli suprę – tradycyjną gruzińską biesiadę – ile supra stworzyła Gruzinów. Jeśli jest w tym zdaniu przesada, to niewielka. Najważniejszą osobą przy stole biesiadnym jest tamada – mistrz ceremonii dzierżący podczas uczty władzę absolutną: bez jego zgody nie można wypić ani wstać od stołu, on wygłasza toasty, udziela głosu innym i ma tęgą głowę. Myślałem o tym, czytając rozmowę Teresy Torańskiej z Jakubem Bermanem: o splocie tradycji domowej z despotycznym systemem politycznym, o konieczności przeniesienia zdarzeń jednej nocy w rozrzedzone powietrze Parnasu.
Jakub Dolatowski Porosty
Czytywałem książki matematyczne, i zasadnicze, i popularne, przypominam sobie Bołtiańskiego i Jefremowicza, Coxetera, Couranta, Hilberta i Cohn-Vossena, Sierpińskiego czy Weyla. „Czytanie” to może termin nie całkiem odpowiedni, bo takie książki trzeba, by w ogóle posuwać się w lekturze, rozgryzać, odtwarzać sobie w głowie drogę, jaką szli autorzy. W szkole w tych czasach mieliśmy podręczniki do matematyki, myślę, najlepsze z możliwych, bo dotykające istoty, prowadzące szlakiem aksjomatów i pasma logicznie wysnuwanych twierdzeń [...] Mieliśmy do podstaw geometrii właśnie taki świetny podręcznik Zofii Krygowskiej, no a lekcje matematyki miała z nami profesor Gorylukowa, promieniująca energią i radością, jaką zapewne rodziło w niej już samo to, że jest matematyczką. Podczas świetlistych godzin matematyki odsłaniała przed nami to, jak rozmaite struktury bada matematyka, przywołując od czasu do czasu – to jednak była szkoła – któreś z nas do tablicy, a robiła to celnym rzutem kawałka kredy, od swej katedry w kierunku wybranej uczniowskiej ławki, no i tę kredę trzeba było wtedy schwytać, by – już z nią w palcach – ruszyć ku pionowej, zielonej płaszczyźnie, obrzeżonej u dołu długą, wklęśle wyfrezowaną listwą na kawałki kredy i na wilgotną ścierkę, do zmazywania zapisów już niepotrzebnych albo błędnych.
Krzysztof A. Worobiec Chałupa z Warnowa – cz. 5
Tylko tam, gdzie było to niezbędne używano bardzo oszczędnie gwoździ metalowych. Przy budowie chałupy warnowskiej użyto trzech rodzajów gwoździ kowalskich. Największe, kilkunastocentymetrowe bratnale (takie znaleźliśmy tylko trzy) posłużyły do mocowania dużych i ciężkich profilowanych belek w szczycie. Krótsze gwoździe z dużym okrągłym i ozdobnym łebkiem użyto wyłącznie do mocowania ozdobnego deskowania trójkątnych szczytów: w każdą deskę w dolnym rzędzie wbijano po dwa gwoździe z dużymi łebkami na dole, a na górze (gdzie nie były widoczne) jeden z płaskim łebkiem. Stosowano je także do widocznych elementów ozdobnych - np. dekoracyjnego deskowania drzwi.
Elżbieta Lempp Biały dom
Biały dom sfotografowałam w 1983. Nazwy miejscowości nie wpisałam. Miesiąc wcześniej wyszłam za mąż, widać nie było ważne, dokąd jedziemy. Przez długie lata miejscowość nie miała nazwy. Od połowy lat 90. często wyjeżdżaliśmy z córką na wieś, pod Kraków. Stamtąd - na wycieczki do Dobczyc - nad zalew, do zamku. Krajobraz drogi powrotnej, do parkowanego pod zamkiem samochodu, zapadał mi w pamięć.
Agnieszka Papieska Szczelina wolności
Kto zna Roberta McLiama Wilsona jako autora "Ulicy marzycieli" i "Zaułka łgarza", powieści pobrzmiewających kuglarską nutą, ten może być zdziwiony podjęciem przez irlandzkiego pisarza tematu tak mrocznego, jak pamięć wojny i Holokaustu. Choć właściwie zdziwienie jest nie na miejscu, gdyż znakiem rozpoznawczym prozy sześćdziesięcioletniego dziś Wilsona jest szeroka gama tonów – pod ironią, groteską i błazenadą zwykle czai się smutek. Tyle że w "Autopsji" rozrasta się on do przytłaczających rozmiarów i nawet jeśli gdzieniegdzie pojawia się żart, to podszyty rozpaczą.
Michał Szymański „Miłosz. Powrót”. Notatki do wystawy
Wystawa o Miłoszu jest siłą rzeczy opowieścią zapośredniczoną w przedmiotach, w materialnych śladach życia poety, które z tym „życiem” bardzo niewiele już łączy. [...] Do zbiorów Biblioteki Narodowej trafiły np.: do połowy pełen flakon perfum, buteleczka z lekarstwami, klucze, paragony i rachunki. Te rzeczy znalazły się tutaj przypadkiem, nie sądzę, żeby stała za nimi jakaś konkretna intencja spadkobiercy. Nie bardzo wiadomo, co z nimi robić, nie do końca wiadomo, co one znaczą. Przede wszystkim są. Świadczą tylko o sobie. I to jest ich największa zaleta. Jeden z przesmyków, którym przedostaje się realne.
Aleksander Fiut Pisane szyfrem
Jurek mocno przeżył rozpad Czechosłowacji, czemu dał wyraz w wierszu pod wymownym tytułem "Katastrofa". Po służbie dyplomatycznej powrócił do Cieszyna, z którym czuł się związany, i gdzie współorganizował Festiwal Teatralny „Na Granicy” obejmujący polską i czeską część miasta. Cieszynowi i jego okolicom poświęcił wiele wierszy. To była jego mała ojczyzna z daleko wstecz sięgającą historią, obdarzona cenną zabytkową architekturą i malowniczym przyrodniczym otoczeniem. Zamieszkał w pięknie położonym  domu w Puńcowie, z widokiem na Czantorię, którą będzie wielokrotnie opisywał w swoich wierszach.

To, co zazwyczaj nazywamy przyjaźnią i przyjaciółmi, to są jeno znajomości i zażyłości zawiązane dla jakiejś okazji lub dogodności. W przyjaźni, o której mówię, zlewają się one i stapiają jedna z drugą w aliażu tak doskonałym, że zacierają i gubią bez śladu szew, który je połączył […]. „Bo to był on; bo to byłem ja”.
Michel de Montaigne

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek