fbpx
HOME

Księga Przyjaciół

Agnieszka Papieska Artysta w rodzinie eskulapów
Flaubert nienawidził pospólstwa i mieszczańskiego groszoróbstwa; w państwie rządzonym przez tłum nie widział dla siebie miejsca. Najchętniej przyznałby sobie dwadzieścia kart do głosowania („Jestem wart dwudziestu wyborców z Croisset”). Wybiera zatem ustrój oparty na władzy jednostki, ale jego wybór jest pesymistyczny. Będąc pesymistą od dzieciństwa, właśnie dlatego utożsamia się z Cesarstwem.
Świadectwa Michaił Szyszkin „List do przyjaciela Ukraińca rok później”
Przed rokiem, gdy rosyjskie czołgi ruszyły w kierunku Kijowa, cały świat pytał w zdumieniu – dlaczego nie widać masowych protestów antywojennych w Rosji, dlaczego na ulice wychodzą tylko pojedyncze osoby? Wtedy tłumaczyłem to strachem. Milczenie jest rosyjską strategią przetrwania. [...] Puszkin wyraził ten aspekt naszego stylu życia w ostatnim wersie "Borysa Godunowa" słowami: „Lud trwa w milczeniu”. Lud trwał w milczeniu, gdy rozpoczęto agresję na Ukrainę. Lecz oto jesienią, gdy ogłoszono masową mobilizację i setki tysięcy Rosjan posłusznie szły zabijać Ukraińców i ginąć z ich rąk, tego nie można już wytłumaczyć strachem. To coś głębszego i straszniejszego.
poczta redakcyjna Fantazjano „Na poczcie”
Odszedłem na dwa kroki, by najbliższe minuty spędzić na kontemplowaniu kwitnącego w pobliżu krzaku forsycji – i te dwa kroki, Panie Redaktorze, wystarczyły, by pomiędzy moją osobą a drzwiami powstała przestrzeń, w którą nagle chytrym wślizgiem wepchnął się pewien rozchełstany obywatel, choć jeszcze przed sekundą nie było wokół mnie żywego ducha. Ów nowy klient poczty, egzemplarz o cwaniackiej powierzchności, z ryżym wąsikiem, z miejsca przykleił się do drzwi, a wyraz twarzy, Panie Redaktorze, miał przy tym bardzo z siebie zadowolony.
Piotr Mitzner Zbyszek Jerzyna
Kręciliśmy się wokół własnej poezji, ale z tęsknotami do Francji minionego wieku. Kiedy nam dokuczała „Milanka”, wsiadaliśmy w kolejkę i jechaliśmy do Warszawy. Najczęściej do „Złotej Rybki” koło BGK i cenzury. Wchodziłem zwykle pierwszy, a Zbyszek za mną, bo szatniarz mawiał, że „śliwek, grochowin i jarzyn nie obsługujemy” (chodziło o Śliwonika, Grochowiaka i Jerzynę). Oczywiście, czujna moja mama wyśledziła te nasze eskapady i miała pretensje do Zbyszka, że mnie rozpija, ale w końcu odpuściła, chyba kalkulując, że to bezpieczniejsze niż łażenie z hipisami.
Katarzyna Kuczyńska-Koschany Pod tlenem – 55 sonetów
„Gesang ist Dasein” / „Śpiew jest istnieniem” / „Śpiewać to być”– słynna formuła z trzeciego sonetu I części streszcza, być może, cały zamysł poetycki "Sonetów do Orfeusza". Zamysł sławienia bycia tutaj – na ziemi. Orfeusz scala, jak Faust rozszczepia. Oddech jest – powiada Rilke w pierwszym sonecie II części – „niewidzialnym wierszem” i już blisko nam stąd do Paula Celana (choć jeszcze bez jego dramatycznej i przegranej walki o oddech – po Zagładzie). W cyklu sonetów Rilkego nadal nabieramy powietrza swobodnie, przeciw losowi (choć już ze świadomością jego grozy wobec jednostek i wobec zbiorowości), ale nie walczymy o oddech, co u Celana będzie sednem.
Jan Maria Kłoczowski Muszle na plaży (2)
W naszym rodzinnym archiwum zachowała się szczęśliwie do dziś cenna pamiątka: laurki, jakie dzieci Józefa Adama składały każdego roku ojcu (a wcześniej także matce) na imieniny. Wnuk Józefa Adama, Eugeniusz, zapamiętał postać swego dziadka dzięki opowiadaniom cioci Bronisi, jak ją nazywa we "Wspomnieniach"…: „Poza urzędowaniem - pisze - brał różne prace do wykonania (...). Opracowywał różne sprawy i pisał o nich relacje zawsze porządnym, czytelnym, wspaniale wyrobionym pismem, używając tylko gęsich piór. Ciągnęła go zawsze wieś: w długich butach, z fuzją, wędką lub woreczkiem na raki czy koszem na grzyby lub leśne jagody prawie przez cały rok wyruszał do dnia przed urzędowaniem albo w przedwieczornej porze w lasy […] Strzelać umiał znakomicie, znał niezawodne sposoby, żeby ryby brały, każdy kawałek lasu w co i raz innym sezonie dostarczał mu owoców i grzybów. Dzieci wybiegały naprzeciwko ojca, gdy wracał z tych wszechstronnych łowów i pomagały dźwigać zające, kuropatwy czy grzyby”.
Adam Zagajewski Dobrze nastrojony fortepian
Zdarzało się (albo: zdarza się, ale epidemia zmienia czas teraźniejszy w czas przeszły), że podczas wieczoru autorskiego pytano mnie: jakie znaczenie ma dla pana muzyka? Za każdym razem wymyślałem inną teorię, ale przecież nie potrzebujemy tu teorii. Wystarczy wiersz albo utwór muzyczny, razem albo osobno.
Ireneusz Kania Adam: kos, kawka i filozofia
Adam Zagajewski był, jak wiadomo, wytrwałym i konsekwentnym obrońcą „stylu wysokiego”. Szedł tutaj przeciw - teraz już ogólnoświatowemu - prądowi, którego naczelną ambicją jest jak najwierniejsze odbijanie rzeczywistości tudzież schlebianie najpospolitszym gustom. On zaś głosił potrzebę hierarchii w sztuce, bo ta bez niej niezawodnie obumiera.
Jakub Dolatowski Zimowe kalinki małych Poleszuków
Kalina „z liściem szerokiem”, którą tak trafnie, jakby byli geobotanikami, opisują poeci. Teofil Lenartowicz widział ją gdy „nad modrym w gaju rosła potokiem”, a dawny pieśniarz z galicyjskiej wioski stawiał naprzeciw siebie, w dialogu dwu kwiecistych krzewów, różę, z wygrzanego słońcem pagórka, i właśnie kalinę, z podmokłych łąk, brzegów łęgów i rowów – „ty pójdziesz górą, a ja doliną / ty zakwitniesz różą, a ja kaliną”, z miejsc, gdzie objawia się białymi kwiatami w maju.
Andrzej Stanisław Kowalczyk O biografii Celana pióra Anny Arno
Biografia autora "Piasku z urn" wydaje mi się jedną z najważniejszych książek o sytuacji człowieka w wieku XX, jakie u nas ostatnio wydano. Właśnie „człowieka”, a nie „poety”, „pisarza”, „artysty”. Tu spotykamy człowieka, który jak my wszyscy cierpiał, kochał, chorował, walczył, kapitulował. Co nas od niego różni? Dla Celana nie było miejsca na ziemi. Nie chodzi o to, że nie mógł sobie znaleźć miejsca. Dla niego nie było miejsca. My ludzie zwykli zadomawiamy się nawet na tułaczce, potrafimy urządzić się wszędzie, sfabrykować sobie czyste sumienie i równowagę ducha nawet w piekle. Paul Celan takich zdolności nie posiadał. Ponieważ milczenie nie leżało w jego naturze, pisał wiersze, listy, dziennik. Książka Anny Arno wydaje mi się najlepszym wprowadzeniem do dzieła poety. Ale też jest znakomitym przewodnikiem po twórczości, która ma wybitnie autobiograficzny charakter.

To, co zazwyczaj nazywamy przyjaźnią i przyjaciółmi, to są jeno znajomości i zażyłości zawiązane dla jakiejś okazji lub dogodności. W przyjaźni, o której mówię, zlewają się one i stapiają jedna z drugą w aliażu tak doskonałym, że zacierają i gubią bez śladu szew, który je połączył […]. „Bo to był on; bo to byłem ja”.
Michel de Montaigne

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Dzięki nim możemy nieustannie ulepszać stronę. Więcej informacji znajdą państwo w Polityce Prywatności. Więcej.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek