HOME

Księga Przyjaciół

Jan Zieliński Spod powieki (A)
Berno wita wjeżdżającego do miasta koleją większą ilością graffiti, wśród których czasem przewijają się słowa ukraińskie. Jako porządny obywatel kantonu berneńskiego pierwsza rzecz wrzucam do skrzynki swoje zdanie w planowanym na 22 września głosowaniu w sprawie „konkordatu o przejściu gminy Moutier do kantonu Jury”. […] Słowo konkordat jest tu rozumiane po szwajcarsku, nie jako umowa państwa z kościołem, tylko jako porozumienie między dwoma lub większą liczbą kantonów, która nie może być potem jednostronnie zmieniona. Obecny konkordat dotyczy tzw. kwestii jurajskiej (Jurafrage), która trwa od końca lat siedemdziesiątych i prowadziła nawet do aktów terroru. […] W hotelu dotąd miałem okna na lewą stronę, tym razem na prawą, na postindustrialny pejzaż z dwiema wielkimi cysternami na olej, z autostradą w głębi i kawałkiem nieba, odbijającym się w kałuży. Cysterny nie są już używane, stoją puste, ale ich demontaż kosztowałby miliony. Służą twórcom sztuki ulicznej, czasem przychodzą tu też uczniowie szkoły plastycznej ze swoimi szkicownikami.
Maciej Miłkowski Cynizm przymiotników
Istotny wkład Hemingwaya w teorię pisania opowiadań sprowadza się do trzech anegdot, z których dwie są zaledwie celnym bon motem. Za każdą z tych trzech anegdot kryje się jednak rozbudowany program artystyczny, któremu nie trzeba być wcale bezwzględnie wiernym: sam Hemingway nie zawsze się tych własnych wskazań trzymał. Nie ma przy tym żadnego znaczenia, że niektóre z tych trzech przypowieści – a może i wszystkie – są prawdopodobnie apokryficzne. [...] Pierwszy filar hemingwayowskiej szkoły pisania to słynne słowa, że dobre opowiadanie jest jak wierzchołek góry lodowej, czyli że to, co widać – to, co fizycznie znajduje się w tekście – to zaledwie drobny ułamek całej historii, która w sposób domyślny, niewidoczny, ale jednak możliwy do odnalezienia gdzieś, choćby tylko w umyśle pisarza, istnieje. Drugi filar, wyraźnie spokrewniony z pierwszym, to anegdota o tym, jak Hemingway założył się z kimś, że potrafi z pomocą sześciu słów napisać opowiadanie [...]. Trzeci filar – uzupełniający poprzednie dwa i jako jedyny stanowiący konkretną wskazówkę stylistyczną, a nie tylko konstrukcyjną czy ideową – to rada, jakiej miał udzielić Hemingway jakiemuś młodemu adeptowi sztuki pisarskiej: „Usuń przymiotniki”.
Andrzej Stanisław Kowalczyk Pochwała edytorstwa
Na karcie tytułowej tomu listów czy dzienników przy nazwisku edytora czy edytorów widnieje zazwyczaj tylko kilka słów świadczących o ich roli, np. opracowanie, wstęp i przypisy. Myląca lakoniczność! Bo przypisów są setki. [...] Za słówkiem „opracowanie” stoją miesiące, a najczęściej lata pracy tworzenia z fragmentarycznej materii spójnego i czytelnego dzieła. Edytor jest bowiem literackim alchemikiem, który na początku pracy ma przed sobą przekaz, którego sam nie rozumie, ale w wyniku jego pracy następuje transmutacja: to, co było nieczytelne, staje się czytelne, to, co było ołowiem, staje się złotem.
Ewa Górniak Morgan Lata
Włosi boją się dojrzałych owoców. Kupują twarde i jedzą zanim są gotowe. Nie chcą, żeby się zepsuły, a w upale psują się szybko, zamiast dojrzewać. To osobliwa teoria czasu. Gospodynie domowe z uporem proszą na straganach o brzoskwinie, nektarynki, morele, śliwki czy nawet gruszki "indietro", czyli dosłownie „do tyłu”, jak gdyby chciały je zachować na lepsze czasy, chociaż kupują codziennie. Ja mam odwrotnie: proszę o takie „na dzisiaj”, wiedząc, że w najlepszym wypadku dostanę te, które dojdą jutro. Wolałabym prosić o te „na wczoraj”, ale jeszcze nie znalazłam na to sposobu.
Elżbieta Lempp Galeria jednej fotografii (49)
Jest portret Stanisława Czycza zrobiony przez Wojciecha Plewińskiego. Chyba z 1980. Jego zdjęcie ma podobne rekwizyty: biurko, radio tranzystorowe, lustro w ciemnej oprawie na ścianie. I - maszynę do pisania. Na moim negatywie, z czerwca 1993, na sąsiedniej klatce - obok tej z zawalonym papierami biurkiem, tranzystorem i znikającym w lustrze pisarzem - jest też klatka z drugim biurkiem. Takim do pracy, z większą przestrzenią. To na nim stała maszyna do pisania – ta ze zdjęcia Plewińskiego.
Artur Urban Odczytywanie księgi natury
Przyrodnicy dokonujący nowych odkryć – kierowani ciekawością humaniści, stopniowo zaczęli przekształcać się w pełnowymiarowych naukowców, zwiastując nadejście oświecenia. Wieści o niezwykłej różnorodności flory i fauny Nowego Świata, sprawiały, że zajmowano się głównie klasyfikacją i próbami stworzenia uniwersalnego systemu taksonomicznego. Minie jednak jeszcze sto lat, zanim Linneusz przedstawi swoją rewolucyjnie prostą metodę nazewnictwa gatunków. Dzieje renesansowej botaniki to wyraz „wiedzy radosnej”, poszukiwania ulotnych momentów jasności, próby zrozumienia świata, determinacji i otwartości umysłu.
Świadectwa Agnieszka Papieska, Andrzej Stanisław Kowalczyk „Portret potrójny”
Hélène Zamoyska, Jerzy Giedroyc, August Zamoyski – przekraczali konwencjonalne ramy przypisane rolom, jakie wybrali: wykładowczyni akademickiej, emigracyjnego działacza politycznego i artysty rzeźbiarza. Wszystkich troje cechowało poczucie misji, odrzucali rutynę, schemat, pokorę. Kreując nowe sposoby swojej obecności w świecie, mierzyli siły na zamiary. [...] Byli niespokojnymi duchami o ogromnej sile oddziaływania. Redaktor i Rzeźbiarz, wraz z „Mystérieuse Madame Hélène”, zachęcają nas do rewolty, do zmiany oblicza świata, do zmiany, którą każdy powinien zacząć od siebie.
Agnieszka Kania Szyna
Tego dnia mieliśmy trudne przypadki. Choćby Laurę. Pod skórę pleców wszyto jej metalową szynę. Pręt biegnie wzdłuż kręgosłupa i łączy potylicę z lędźwiami. Bez stelażu połamią się przeżarte chorobą kręgi, a głowa opadnie jak dojrzały słonecznik. Żelastwo trzyma głowę na karku. Ale Laura nie umie przytaknąć, nie umie zaprzeczyć ruchem głowy, nie potrafi zerknąć na rudego kota, który otarł się o jej kolana. Na wierzchu dłoni wytatuowała sobie pociąg. "Dlaczego pociąg?" – spytałam podczas zbierania wywiadu, gdzieś między uczuleniami i ostatnią wizytą u fryzjera. Odpowiedziała, że sama przypomina lokomotywę. "Ciągnę za sobą skład, wagony z przedziałami, kuszetkę i restaurację WARS. Ciąży mi ten balast, ale nie mogę go zobaczyć".
Dawid Szkoła Piosenka i pamięć
Wszystko jest, jak być powinno, tak już urządzony jest świat, twierdził Woland. To prawda wszystkich prawd, w życiu dostajesz to, co dostajesz, nigdy to, na co zasługujesz. Dzieje się tak dlatego, o czym pamiętają skacowani wędrowcy nad ranem, żeby człowiek nie popadł w pychę. Jasne, zdarzają się dobre chwile: kiedy piłka zmierza do bramki albo poranny uśmiech dziecka, pijane słuchanie muzyki nocą, psi pysk na kolanach. Wiemy jednak, że rękopisy płoną i włosy siwieją. Gdzieś w bloku obok mieszka emerytowany taksiarz, który coraz częściej patrzy przez okno na samochody, przejeżdżające na pomarańczowym. Wzrok ma już nie ten, więc z każdym miesiącem wychyla się o milimetr dalej. Nic go nie zatrzyma, już nie pędzi siedemdziesiąt na godzinę, tylko niezauważony zbliża się do okna. Krok za krokiem milknie, chociaż dawniej w taryfie potrafił gadać godzinami.
Jarosław Ławski Życie i dzieło Jana Parandowskiego
Jest to dzieło naukowe o wysokim stopniu otwartości – na miłośnika literatury, który unika żargonu, na młodego badacza, edytora. Nie ma tu ani śladu ekspozycji narratora, kokieterii wobec czytelnika, czy tak czasem nieznośnego żywiołu dygresji, ocen, dopowiedzeń. To fakty – pieczołowicie zebrane i uporządkowane tysiące faktów są fundamentem, na którym buduje się tutaj złożony obraz życia i dzieła Parandowskiego, pisarza najwidoczniej znanego do tej pory tylko powierzchownie.
Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
„Księga Przyjaciół” jest czasopismem internetowym. Publikujemy w nim wiersze, szkice, wspomnienia, recenzje książek. Co tydzień „Księga” wzbogaca się o kolejne cztery wpisy zaprzyjaźnionych z nami autorów, którzy zechcieli podzielić się swoimi wrażeniami.

To, co zazwyczaj nazywamy przyjaźnią i przyjaciółmi, to są jeno znajomości i zażyłości zawiązane dla jakiejś okazji lub dogodności. W przyjaźni, o której mówię, zlewają się one i stapiają jedna z drugą w aliażu tak doskonałym, że zacierają i gubią bez śladu szew, który je połączył […]. „Bo to był on; bo to byłem ja”.
Michel de Montaigne

Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek