fbpx
HOME

Księga Przyjaciół

Ewa Górniak Morgan Łagodne oko Wenecji
W tych dniach trzeba się szkolić w opisie. Nosić ze sobą zeszyt. Zadanie: jak opisać pustkę. Jak opowiedzieć, że nic się nie dzieje. Nie robić zdjęć. Tam od razu widać, że ulica jest pusta, że kanał płynie bez względu na to, czy coś po nim płynie. Łatwa robota. Chciałoby się chodzić po wodzie. 
Alicja Rosé Miłosz w świetle historii
Czytałem książkę Ireny Grudzińskiej-Gross "Miłosz i długi cień wojny" (Pogranicze 2021), gdy cień ten był martwy, był cieniem niegroźnym już, cieniem oswojonym, cieniem zdarzeń tragicznych, ale zakończonych, bez kontynuacji. Tak, ten cień jest w naszym kraju przedmiotem manipulacji, korbą wyborczą, wymiarem sprawiedliwości. Niemniej, ciągle i niezmiennie był cieniem. Nagle ten cień ożył - 24 lutego 2022 roku - niczym zombie.
Dariusz Czaja Exit
Ta droga wciąż, za każdym razem, zdaje mi się inna. Dwieście dziewięćdziesiąt dwa kilometry zdziwienia. Niby wiemy: przestrzeń jest statyczna, parametry topograficzne nie co dzień się zmieniają. Ale jak się już przejechało tę trasę kilkaset razy, to trudno się nabrać na te fizyczne dogmaty. Doświadczenie uczy, że droga tam, ma się nijak do drogi z powrotem. Że andata, to jednak nie ritorno. Że droga latem, to nie jest droga w zimie. I że droga w jesiennych mgłach odurza najbardziej. Te przestrzenie żadną miarą nie chcą się na siebie nałożyć. Geometria kłamie.
Beata Bolesławska-Lewandowska Mycielski w Paryżu
W Paryżu Mycielski pozostać miał, z krótszymi i dłuższymi przerwami, do 1936 roku. Czas ten miał dla niego ogromne znaczenie. Odcisnął piętno nie tylko na poglądach muzycznych, ale i widzeniu roli kultury. To lata spędzone w Paryżu ustawiły tak naprawdę na całe dalsze życie jego myślenie w tym zakresie. Ukształtowały go jako kompozytora i jako człowieka kultury, głęboko zaciekawionego różnymi jej przejawami i spełniającego się w różnych działaniach: w muzyce, literaturze, publicystyce, a wreszcie w pracy społecznikowskiej. Stąd czerpał przez całe dorosłe życie. Także po II wojnie światowej, kiedy przyszło mu już pracować w zupełnie innych okolicznościach politycznych i życiowych.
Dawid Szkoła Żywiec – Sucha Beskidzka
Od Żywca do Suchej Beskidzkiej trasa kolejowa ma 35 kilometrów. To z tych okolic pochodziła najpewniej Cukrowa Kowalczyk, która przez większość swojego życia przed czymś uciekała. W Stanach Zjednoczonych przyjęła pseudonim Sugar Kane. Tułała się po różnych orkiestrach, grając na ukulele, śpiewając i pijąc. Nie była pijaczką, mogła rzucić alkohol, kiedy chciała, ale nie chciała, szczególnie gdy było jej smutno. A smutno było jej często, bo od życia zawsze dostawała gorzki koniec lizaka.
poczta redakcyjna Fantazjano „Owsianka i inne używki”
Wczoraj, przechodząc obok znanej mi dobrze knajpki, zauważyłem kulfoniasty napis reklamujący danie, którego nazwa brzmiała: „Domowa owsianka z susonymi orzechami”. Jako zagorzały entuzjasta owsianki już miałem wejść do środka, kiedy znieruchomiałem, uświadomiwszy sobie ortograficzną ekstrawagancję właściciela jadłodajni, Eustachego Filecika, którego koślawy charakter pisma natychmiast rozpoznałem.
Anna Arno Charles I. Minott. In Memoriam
Charles był uczniem Erwina Panofsky’ego i kolegą Jana Białostockiego. W dawnej tradycji cechowej, nauczyciela i ucznia łączyły rodzinne stosunki. Z dumą myślałam, że dzięki niemu zostałam „wnuczką Panofsky’ego”. Mówił, że „diabeł tkwi w detalach”. Pewnie dlatego Charles nie skończył artykułu: chciał go jeszcze cyzelować, wygładzać, sprawdzić coś w przypisach i bibliografii.
Robert Morgan Josif nigdy nie był w tym domu
Ileż to razy widuję ludzi fotografujących tablicę upamiętniającą Josifa Brodskiego na kamiennym murze domu z ogrodem na Zattere lub czytam o niej w najróżniejszych publikacjach. Znałem właścicieli tego domu i bywałem w nim często. Mój przyjaciel, Josif, nigdy tam nie był.
Piotr Kłoczowski Weneckie strony
Wracam ostatnio do ostatnich tomów (XI i XII) "Pism zebranych" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego w czytelnikowskiej edycji Zdzisława Kudelskiego. To ostatnie zapisy "Dziennika pisanego nocą" przeplatane opowiadaniami, tak jak chciał autor "Księcia niezłomnego". To była jego „forma bardziej pojemna”, szczęśliwie zachowana w tej wspaniałej edycji. Zatrzymałem się przy zapisie lektury weneckiej książki Ewy Bieńkowskiej wznowionej ostatnio przez wydawnictwo Próby.
poczta redakcyjna „Skylla i Charybda”
Tego roku przyjechał do Skylli tercet smyczkowy żeński. Uległem panice, prześladowała mnie myśl, że jak tylko syreny skończą grać, odstawią ostrożnie instrumenty i pożrą słuchaczy. Wśród zatroskanych spojrzeń, matka wyprowadziła mnie z sali.

To, co zazwyczaj nazywamy przyjaźnią i przyjaciółmi, to są jeno znajomości i zażyłości zawiązane dla jakiejś okazji lub dogodności. W przyjaźni, o której mówię, zlewają się one i stapiają jedna z drugą w aliażu tak doskonałym, że zacierają i gubią bez śladu szew, który je połączył […]. „Bo to był on; bo to byłem ja”.
Michel de Montaigne

Warto również przeczytać...