fbpx
HOME

Księga Przyjaciół

Alicja Rosé Słuchając na zoomie, jak Ija Kiwa czyta wiersz o wojnie
Wczoraj słuchaliśmy na zoomie, jak Ija Kiwa / czyta wiersz w Kijowie, gdzie złote / czapki cerkwi nie schowały się do schronu, /słuchaliśmy każdy w swoim / mieszkaniu, prawie każdy, słuchaliśmy, / a byliśmy tylko oczami...
Piotr Mitzner Krystiana Robb-Narbutt
"Kiedy objęłam Krystianę na pożegnanie - pisze Agnieszka Morawińska - po pokazie poświęconego jej filmu w Zachęcie, poczułam, że w środku, pod ubraniami, nie ma nic. Ta pamięć jej niematerialności dotąd mnie prześladuje. Jacek Sempoliński powiadał, że Krystiana jest kobietą jedwabną, ale wielokrotnie przekonywałam się jak mocną materią jest ten jedwab tym bardziej więc przeraziło mnie wrażenie obejmowania powietrza".
Elżbieta Lempp Galeria jednej fotografii (11)
Skoro zdjął koronę, to nie ma znaczenia, czy nosi imię Gustaw, Karol Gustaw czy Gustaw Adolf. W sierpniu 2011, kiedy w Nordiska Museet w Sztokholmie robiłam to zdjęcie, na wystawie oglądałam też młodą kobietę rozsznurowującą gorset kwiecistej sukni oraz puste gabloty z tabliczką „Sápmi”. Stojąc przed nimi zastanawiałam się, czy to stan przejściowy – przygotowania do kolejnej ekspozycji, czy już sama prezentacja rdzennej ludności regionu.
Anna Arno Drzewa Adama
„Stworzyłem sobie w Krakowie coś w rodzaju mapy drzew, które lubię odwiedzać. Robię to zwłaszcza wiosną, kiedy budzą się po zimowym odpoczynku, ale też o innych porach roku, by móc patrzeć, jak się zmieniają”. Zaczyna się druga wiosna, kiedy Adam Zagajewski nie słucha śpiewu kosów.
Małgorzata Łukasiewicz „Niemy prorok” Josepha Rotha
Dziwny jest ten Roth. Pastwi się bez litości nad duchem mieszczaństwa, które odradza się triumfalnie po każdej wojnie i rewolucji, odporne na wstrząsy i próby zmiany świata. Przez powłokę satyry prześwitują obrazy miłosnego zapamiętania. A w tle – smugi melancholii.
poczta redakcyjna Fantazjano „Lekkość poety”
Wraz z pierwszymi podmuchami wiosny pojawił się u mnie młody poeta, Fryderyk Piórko. Okazał się on nie tylko wybrańcem Muz, ale także człowiekiem o silnym charakterze. Otóż z właściwą swemu wiekowi pewnością siebie (ma lat 19) oświadczył właśnie swoim rodzicom, iż zamierza poświęcić się pracy pisarskiej. Chwalebny ten zamysł nie spotkał się jednak ze zrozumieniem szanownych rodzicieli. Tata-bankier i mama-finansistka usiłowali nakłonić Fryderyka wszelkimi sposobami, aby oddał się studiom ekonomicznym.
Paweł Bem „Bo ten zwycięża, który się śmieje”. Wygrana Tadeusza Hollendera
Dwie są lekcje pięknej poezji Tadeusza Hollendera. Po pierwsze – lekcja nieobojętności na zło. Znakomita część jego twórczości jest świadectwem tej postawy. Przy czym od pewnego czasu był to postulat nie tylko literacki – poeta apelował o czyn. [...] Drugą lekcją jest nauka śmiechu. Śmiech wszak – jako metoda oswajania tragedii – jest uniwersalny. Jest na każdy czas i na każde miejsce. Trzeba z niego jednak robić użytek poważny. Hollender wierzył, że śmiech ocala narody. I miał rację.
poczta redakcyjna „Uczta poety”
Poeta Fantazjano jest jedyny w swoim rodzaju, jest po grecku ascetyczny, wymagający wobec siebie, i całkiem nowocześnie obcy, to znaczy stawia światu własne warunki i nigdy nie ustępuje. [...] Myśl o władaniu światem nigdy go nie nawiedza. Kontakt poety ze światem jest zapośredniczony przez innych twórców, Horacego, Montaigne’a, Beethovena czy Hokusaia. Próby kontaktu z rzeczywistością kończą się dla Fantazjana porażką. A może trzeba to ująć inaczej – próby okiełznania poety przez ludzi i rzeczy spalają na panewce. Fantazjano, który nas zdumiewa, rozśmiesza, zaskakuje, jest odważny i bezkompromisowy. Żeby trzymać świat na dystans, nie trzeba go pożreć i wypić, nie wszystko w nim do spożycia się nadaje. Należy być wybrednym.
Agnieszka Papieska Nauki i wędrówki Józefa Czechowicza
Melodia kantyczki nie uchroniła przed złem w świecie realnym i katastroficzne wizje Czechowicza, które nasiliły się w latach trzydziestych XX wieku, spełniły się wraz z wybuchem II wojny światowej. „Zniża się wieczór świata tego” – napisał w jednym z ostatnich wierszy, w którym słowa „ja [...] bombą trafiony w stallach” nabrać miały już niebawem profetycznego znaczenia.
Andrzej Stanisław Kowalczyk Ballada o Alfredzie Łaszowskim
Ledwie uprzątnięto pola bitew, ledwie urządzono cmentarze ustawiając krzyże w karne szeregi, znów niepokój wkradł się w serca Europejczyków. Zamęt ogarnął kontynent, hazard znów stał się modny, wiruje polityczna ruletka. I Łaszowski pilnie śledzi obroty koła, jakiś impuls każe mu przesunąć żetony z pola "rouge" na pole "noir". Mussolini, Salazar, Hitler, Franco idą od zwycięstwa do zwycięstwa. Ich ideologia, ich taktyka, fanatyzm ich akolitów budzą w jednych zgrozę, w innych podziw.

To, co zazwyczaj nazywamy przyjaźnią i przyjaciółmi, to są jeno znajomości i zażyłości zawiązane dla jakiejś okazji lub dogodności. W przyjaźni, o której mówię, zlewają się one i stapiają jedna z drugą w aliażu tak doskonałym, że zacierają i gubią bez śladu szew, który je połączył […]. „Bo to był on; bo to byłem ja”.
Michel de Montaigne

Warto również przeczytać...